Reklama
Reklama

Krzysztof Kowalewski o tym fakcie ze swojego życia wolałby zapomnieć!

Krzysztof Kowalewski (82 l.) dopiero, gdy drugi raz został ojcem, zrozumiał, co stracił. Po latach uznał, że czas naprawić relacje z synem Wiktorem. Sporo go to kosztowało, ale było warto...

Krzysztof Kowalewski (82 l.) zawsze czeka na wizytę syna Wiktora, który na co dzień mieszka w USA. Tam założył rodzinę. 

Ma żonę Ann i córkę Sache. Mieszka w pięknym Los Angeles, rzadko bywa w Polsce. Aktor miał nadzieję, że podczas ostatniej podróży po Europie, którą Wiktor wraz z żoną właśnie zakończyli, syn znajdzie choć chwilę na wizytę u ojca. 

"Wiktor był we Włoszech, Szwajcarii i Niemczech. Z Berlina nie miał daleko do Warszawy. Niestety, nie udało się tym razem" – mówi "Życiu na Gorąco"znajomy aktora.

Reklama

Nie był gotowy

Krzysztof Kowalewski sam nie wybierze się za ocean, bo zdrowie już nie pozwala na tak długi lot.

Wie, że syn ma do niego żal związany z dzieciństwem.

Kiedy był mały, ojciec nie poświęcał mu dużo czasu. Aktor czasem ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Kowalewski pierwszy raz został tatą w wieku 30 lat.

"Nie byłem gotowy na bycie ojcem. Tym bardziej, że właśnie zaczynało mi się układać w zawodzie. Odnosiłem pierwsze sukcesy. Dziecko jakoś w tym wszystkim się nie mieściło" – wyznał szczerze.

Dodatkowo rozstał się z matką Wiktora, co nie wpłynęło dobrze na kontakt z synem. 

Dopiero kiedy wiele lat później został ojcem córki Gabrysi, zrozumiał, jakie błędy popełnił debiutując w roli ojca.

Brat i siostra mają kontakt

Mimo wszystko Kowalewski jest dumny z syna, który w USA pracuje w branży informatycznej i jest trenerem żeńskiej drużyny piłkarskiej. 

Ale najważniejsze jest, że jego syn, w dobie mediów społecznościowych, ma bardzo dobre kontakty z przyrodnią siostrą. Ta świadomość pozwala mu nieco odetchnąć.

***


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Kowalewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama