Krzysztof Krauze: Wzruszające słowa córki zmarłego reżysera!
Sara Krauze, córka zmarłego przed rokiem reżysera Krzysztofa Krauzego (†61), opowiedziała o ostatnich chwilach z ojcem.
Dziewczyna jest jedynym dzieckiem twórcy takich filmów jak "Plac Zbawiciela", "Dług" czy "Gry uliczne" i jego trzeciej żony Małgorzaty Szurmiej. Para rozstała się, gdy Sara była dziesięciolatką.
Obecnie mieszka w Wiedniu, gdzie studiuje urbanistykę. Rok temu, w grudniu, przyjechała do Polski, by spędzić trochę czasu z rodziną i zobaczyć się z ojcem, który przez osiem lat walczył z rakiem prostaty. Nie spodziewała się, że jego stan jest już tak zły.
"Zadzwoniłam do taty, powiedziałam, że będę przed samą Wigilią, a on się ucieszył i powiedział, że powinien być już wtedy w domu, bo na razie jest na rehabilitacji w szpitalu. Nie wiedziałam, że to nie była żadna rehabilitacja, a tata tak naprawdę już od nas odchodził" - opowiada Sara na łamach "Grazii".
Gdy dotarła do Warszawy, ojciec był już w śpiączce. Dowiedziała o tym od babci i niemal natychmiast pojechała do szpitala w Grodzisku Mazowieckim.
"Lekarz, którego spotkałam zaraz po wejściu powiedział, że tata jest w śpiączce i że się już nie obudzi, ale mogę iść się z nim pożegnać. Nie mogłam w to uwierzyć ani tym bardziej się pogodzić. Siedziałam przy jego łóżku do drugiej w nocy, płakałam jak bóbr i powtarzałam, że nie może mi tego zrobić, nie może tak po prostu odejść, nie mówiąc mi do widzenia".
Reżyser odzyskał jednak przytomność i mógł pożegnać się z córką. To wtedy Sara poznała jego czwartą żonę, Joannę Kos-Krauze.
Spędzili ze sobą cały dzień, czytając, rozmawiając. W końcu mieli okazję wyjaśnić sobie wiele spraw i wyznać miłość.
"Myślę sobie, że gdyby się nie wybudził, gdybym nie mogła z nim porozmawiać, to byłaby to najgorsza rzecz na świecie. Ale dostałam ten wspaniały dzień z tatą, kiedy on mówił mi, że bardzo mnie kocha. To wszystko było bardzo prawdziwe, bo w takim momencie nie istnieją żadne konwencje, formuły, jest już tylko czas na absolutną szczerość i prawdziwe uczucia. Może to dziwne, ale to był najwspanialszy dzień, jaki spędziłam z tatusiem" - podkreśla Sara.
Boli ją jednak to, że nie zdążyła powiedzieć ojcu, jak bardzo jej na nim zależało, jak bardzo był dla niej ważny. Wiedziała, że choruje, nie zdawała sobie jednak sprawy, że tata może umrzeć, że kiedykolwiek go zabraknie, tym bardziej że nigdy nie dawał jej odczuć, że źle się czuje... To, że umiera, dotarło do niej bardzo późno. Za późno...
"Mówienie o tym, co się czuje, jest najtrudniejsze i chyba zawsze żałuje się tego, czego się nie powiedziało, nie zrobiło. Wiem, że z tatą za mało mówiliśmy sobie, jak bardzo się kochamy, za mało się przytulaliśmy" - wyznaje.
Ma nadzieję, że w końcu obejrzy jego słynny film "Plac Zbawiciela". Wcześniej nie chciała tego zrobić, choć ojciec bardzo ją o to prosił...