Krzysztof Krawczyk dementuje
62-letni artysta twierdzi, że jego ostatni pobyt w szpitalu nie był spowodowany żadną groźną chorobą. Zapewnia, że spędził w nim dwa dni tylko po to, by poddać się rutynowym badaniom.
Jak pisaliśmy na początku kwietnia, Krzysztof Krawczyk niedawno znalazł się w szpitalu. Według informacji magazynu "Świat & Ludzie", badanie EKG wykryło u piosenkarza stan przedzawałowy.
Na łamach najnowszego "Twojego Imperium" Krawczyk śmieje się z tych doniesień:
"Przywykłem już do rozpowszechnianych co jakiś czas sensacji na mój temat, ale kiedy czytam informacje, że wylądowałem w szpitalu, bo miałem zawał, to na moich współpracowników pada blady strach, ponieważ ja ich utrzymuję. Zapewniam wszystkich, że nic takiego się nie wydarzyło, poza tym, że spędziłem dwa dni w warszawskim szpitalu jedynie na corocznych badaniach. Widocznie ktoś mnie tam zobaczył i poszła fama, że Krawczyk jest ciężko chory" - wyjaśnia.
Przy okazji pan Krzysztof wyznaje, że o mały włos nie wpakował się w poważne kłopoty finansowe:
"To prawda, że wziąłem kredyt, aby wydać moją ostatnią płytę Warto żyć. Zastawiłem dom, działkę, polisy ubezpieczeniowe, gdyż chciałem pracować w najlepszych warunkach i z najlepszymi ludźmi. Niestety, przewalutowałem kredyt, co spowodowało, że urósł ze 140 tys. złotych do 250 tys. złotych. Już go spłaciłem. Z czystym sumieniem ruszam w trasę koncertową. Gdyby było ze mną źle, nie podjąłbym tego!" - zapewnia.