Krzysztof Krawczyk modli się o zdrowie w święta! Ostatnio nie czuł się najlepiej
Krzysztof Krawczyk (71 l.) święta spędzi bardzo tradycyjnie i rodzinnie. Jednak jedyne o co będzie się modlił w te święta gwiazdor to zdrowie, które ostatnio mu nie dopisuje.
Dom Krzysztofa Krawczyka w Jedliczach koło Łodzi widoczny jest zimą z daleka. Wszystko za sprawą bogatych iluminacji świetlnych, którymi piosenkarz i jego żona Ewa Krawczyk ozdabiają swoją posiadłość.
Rozświetlony dom cieszy ich zwłaszcza wtedy, kiedy wracają ze spaceru z nowym psem Lolą, a spędzają na świeżym powietrzu sporo czasu, bo obiecali sobie, że nie dadzą porwać się świątecznej gorączce.
"Chcemy spokojnych, skromnych świąt, chcemy być razem i odpocząć od koncertów" - mówi w rozmowie z "Życie na gorąco" pani Ewa. - "Prezenty kupiłam wcześniej. Zakupami i gotowaniem zajmie się głównie moja siostra Barbara, choć będę jej pomagać. W Wigilię odwiedzimy dom mojej siostrzenicy Sylwii, która razem z partnerem i dwójką dzieci: Wiktorkiem (7 l.) i Kingą (2 l.), mieszka w pobliżu" - dodaje pani Ewa.
Krawczykowie traktują te dzieci, jak własne wnuki, zostali nawet rodzicami chrzestnymi małej Kingi.
"Sakramentu udzielał nasz przyjaciel biskup Antoni Długosz. Historia zatoczyła zresztą koło, bo przed laty trzymaliśmy do chrztu Sylwię" - mówi Krzysztof Krawczyk.
Rodzice chrzestni zabezpieczyli swoją córkę chrzestną, zakładając jej specjalny fundusz, na który wpłacają pieniądze. Wspierają też Wiktorka, ale i pierworodnego wnuka artysty, Bartka (11 l.) - syna Krzysztofa Krawczyka juniora.
"Miłość, rodzina, wiara to jest w życiu najważniejsze" - przekonuje Krzysztof Krawczyk.
Do domu Sylwii zawitają też jej dwie, młodsze siostry - Kasia, która rok temu została stewardesą i Beata, studentka pedagogiki z Łodzi. Żeby wigilijnej tradycji stało się zadość, do domu Krawczyków zapukają "niespodziewani goście z daleka".
Będą nimi - jedyny syn artysty Krzysztof junior i rodzony brat piosenkarza - Andrzej. Pierwszy z nich już sprawił ojcu piękny prezent na gwiazdkę. 13 grudnia, w rocznicę wybuchu stanu wojennego, dał koncert na scenie Teatru Muzycznego w Łodzi. Wystąpił razem z Krzysztofem Cwynarem oraz jego niepełnosprawnymi podopiecznymi ze Stowarzyszenia Studio Integracji i brawurowo zaśpiewał piosenkę Marka Grechuty "Dni, których jeszcze nie znamy".
Tata obiecał mu, że w przyszłości nagrają razem płytę z kolędami, więc przy świątecznym stole będzie okazja do tego, by nieco poćwiczyć. Za to Andrzej Krawczyk (plastyk), brat piosenkarza, zawsze wzrusza się, kiedy odwiedza dom w Jedliczach, bo tam, na ścianach wiszą obrazy namalowane przez niego. Zresztą pan Krzysztof i jego żona Ewa opłacają koszty utrzymania mieszkania w Łodzi, w którym zamieszkuje Andrzej z bratankiem Krzysztofem juniorem. A prezenty?
"Najlepszym jest zdrowie" - mówi Ewa Krawczyk. - "Jesteśmy szczęśliwi, kiedy otrzymujemy dobre wyniki badań, kiedy nic nam nie dolega i tego sobie życzymy. Niestety, nie ma już wśród nas mojej mamy Klementyny, która przed laty w Ameryce była świadkiem narodzin naszej miłości, a potem jej strażniczką. Zachorowała, odeszła, ale jeszcze zdążyła przytulić swoją prawnuczkę Kingę" - wzrusza się pani Ewa.
Ostatnio także nie było najlepiej ze zdrowiem samego wokalisty. Krzystof od lat zmaga się z poważnymi problemami z biodrami, a także niedawno narzekał na infekcję gardła.
W zeszłym roku państwo Krawczykowie stracili też ukochane psy Wampirka i Monę. Przez kilka miesięcy ich dom był smutny, ale pewnego dnia odwiedzili schronisko w Łodzi i tam zobaczyli maleńką suczkę zwiniętą w kłębek. Tak zaczęła się ich miłość do Loli, która dziś jest ich oczkiem w głowie.
"Lola też dostanie prezent i usiądzie z nami przy stole" - zapowiada pani Ewa.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: