Krzysztof Rutkowski przekonuje: "Jeśli chłopiec okaże się moim synem, będę płacić alimenty"
Krzysztof Rutkowski (55 l.) nie poddał się nakazanym przez sąd testom na ojcostwo 6-letniego Olka. Byłej kochance zarzuca, że z tak poważnej sprawy próbuje robić cyrk.
W łódzkim Sądzie Okręgowym trwa proces o ustalenie ojcostwa 6-letniego Aleksandra i o alimenty.
Pozwany, detektyw Krzysztof Rutkowski, długo się wypierał kontaktów z niejaką Nataszą, brylującą w środowisku łódzkich biznesmenów.
Kilka tygodni temu przyznał w rozmowie z "Twoim Imperium", że jednak ojcem może być. Pewności wciąż nie ma - badań nie zrobił.
- Zgodnie z ustalonym terminem stawiłem się w przychodni na pobranie krwi, ale zostałem tam zaskoczony przez Nataszę, która stała pod drzwiami z synem. On powiedział do mnie tylko "Fajne masz okulary". Obok zaś stał fotoreporter i zaczął robić zdjęcia - tłumaczy Rutkowski.
- Wszedłem więc do gabinetu lekarskiego i powiedziałem, że ze względu na sytuację nie poddam się badaniu DNA. Nie pozwolę Nataszy na robienie z tego cyrku! - twierdzi.
Detektyw złożył do sądu wyjaśnienie oraz dwie skargi: na zachowanie Nataszy i na przychodnię, która wpuściła fotoreportera.
- Oczekuję, że gdy skarga zostanie rozpatrzona, sąd wyznaczy nowy termin. Badaniu oczywiście się poddam. Jeśli chłopiec okaże się moim synem, będę płacić alimenty - zarzeka się Rutkowski.