Harry manipuluje SMS-em od brata. Nie pokazał go, tylko stroił miny
Książę Harry (38 l.) i księżna Meghan (41 l.) dali się już poznać jako osoby chętnie uciekające się do manipulacji i przekłamań w celu uzyskania korzystnego dla nich przekazu. Dobrym przykładem może być pokazany w drugiej części serialu „Harry i Meghan” moment otrzymania SMS-a od księcia Williama.
Książę Harry i jego żona, Meghan Markle dali się poznać jako osoby o raczej swobodnym podejściu do prawdy. Dali temu wyraz już 2 lata temu, podczas wywiadu udzielonego gwieździe amerykańskiej telewizji, Oprah Winfrey.
Jak się z czasem okazało, wynurzenia książęcej pary zawierały wiele przekłamań i naciągania prawdy, co nie zostało zbyt dobrze przyjęte na królewskim dworze. Winfrey, prywatnie sąsiadka księcia i księżnej Sussex, poczuła się wykorzystana i ucięła kontakty na kilka miesięcy, dopóki nie dała się udobruchać zaproszeniem na grilla.
Trudno powiedzieć, czy Sussexowie zdają sobie sprawę z tego, że stosowane przez nich manipulacje odejmują wiarygodność wysuwanym przez nich, skądinąd słusznym, pretensjom pod adresem brytyjskiej rodziny królewskiej oraz współpracującej z nią prasy, zrzeszonej w tzw. Royal Rota.
Widzowie sześcioodcinkowego serialu emitowanego na platformie Netflix w dwóch częściach, zamiast tego, skupiają się na kłamstwach Meghan dotyczących sposobu ubierania się w czasach, gdy formalnie należała jeszcze do rodziny królewskiej oraz rozmowach Harry’ego i Meghan na temat ścigających ich w Los Angeles paparazzi, podczas gdy żadnego fotoreportera nie widać.
Ostatecznie, żeby usprawiedliwić odmieniane przez wszystkie przypadki słowa książęcej pary o nagonce, wmontowano sceny, ukazujące tłum fotoreporterów, tyle że pochodzące z… premiery drugiej części filmu „Harry Potter i Insygnia Śmierci’, która odbyła się 5 lat przed pierwszym spotkaniem Meghan i Harry’ego.
Do kolejnej manipulacji doszło w drugiej części serialu. Pokazano scenę, w której książę Harry, krótko po wywiadzie dla CBS, rzekomo otrzymuje SMS-a o brata. Odgrywa nad nim cały teatr: zamiera, po czym łapie się za głowę, pokazuje ekran telefonu żonie, która też sprawia wrażenie wstrząśniętej, a następnie ze zmartwioną miną przytula męża… Zostało pokazane naprawdę wiele, za wyjątkiem samej wiadomości od księcia Williama.
Pole do domysłów wydaje się nieograniczone, zakładając, że w ogóle był jakiś SMS. Reżyserka dokumentu próbuje przekonać widzów, że chodziło o rasizm, który zdaniem Harry’ego i Meghan jest silnie zakorzeniony w brytyjskiej rodzinie królewskiej, brytyjskich mediach i w ogóle całym społeczeństwie. Na rasistowski kontekst rzekomego SMS-a ma widzów naprowadzić przypomnienie słów księcia Williama, który po słynnym wywiadzie udzielonym przez brata i bratową, komentuje:
"Nie jesteśmy rasistowską rodziną".
Myślicie, że stosowanie takich metod pomoże Harry’emu i Meghan pozyskać współczucie opinii publicznej, czy wręcz przeciwnie?
Zobacz też:
"Harry i Meghan": Kolejna krytyka serialu. Padły wulgarne słowa