Książę Harry o śmierci matki: "To ogromna strata, że nie ma jej z nami"
Książę Harry (31 l.) miał zaledwie dwanaście lat, gdy zmarła jego ukochana mama, księżna Diana (†36 l.). To była dla niego trauma. Do niedawna nawet nie chciał rozmawiać o tej bolesnej stracie. Wreszcie przerwał milczenie.
Kiedy w wyniku tragicznego wypadku zginęła księżna Diana, jej synowie byli nastolatkami: William miał 15, a Harry 12 lat. Bardzo potrzebowali mamy, która wspierałaby ich w trudnym okresie dojrzewania. Codziennie zadawali sobie pytanie, dlaczego już jej nie ma.
Bardzo przeżyli śmierć Diany, ale do tej pory żaden z nich nie chciał publicznie opowiadać o tych przykrych doświadczeniach. Niedawno milczenie przerwał młodszy z synów zmarłej księżnej. Na spotkaniu z szefami fundacji "Heads Toegheter" tłumaczył, dlaczego tak długo nie wypowiadał się na ten temat. Przyznał, że tak naprawdę rozmawiać o śmierci mamy zaczął dopiero trzy lata temu.
"Jest w porządku, że cierpisz tak długo, jak o tym mówisz. To nie jest słabość. Słabością jest mieć problem i ignorować go nie szukając rozwiązania" - stwierdził.
W "Daily Mail" możemy wyczytać, że Harry nie mówił o mamie w obawie przed urażeniem swojej macochy, drugiej żony księcia Karola, Kamili. Równocześnie był wściekły, że temat ten jest zawłaszczany przez media. Nie lubił, gdy wspominano przy nim nazwisko matki. Teraz wiele się zmieniło i jest w stanie sam o niej mówić.
"To ogromna strata, że nie ma jej z nami. Każdego dnia, cokolwiek robię, zastanawiam się, jak by to było, co by powiedziała, jak rozśmieszałaby wszystkich. Kto wie, jak by to wszystko wyglądało, gdyby była tutaj. Robię wszystko, żeby mogła być ze mnie dumna" - powiedział w wywiadzie dla jednej ze stacji telewizyjnych.
Bardzo docenia wysiłek księżnej Diany, jaki włożyła w działalność charytatywną. Jeden z jego znajomych wyjawił, że do tej pory robi to na nim ogromne wrażenie. Wie, że nawet jego dziesięcioletnia służba w wojsku nie może równać się z jej dorobkiem.
***
Zobacz więcej materiałów dot. celebrytów