Książę Harry odpowie za swoje cyniczne słowa? Szokujący plan rosyjskiego artysty
Wyznanie księcia Harry'ego, który w swojej autobiograficznej książce "The Spare" przyznał się do zabicia kilkudziesięciu Afgańczyków, zbulwersowało brytyjską opinię publiczną. Teraz głos w tej sprawie zabrał Andrei Molodkin - urodzony w Rosji artysta konceptualny, mieszkający i pracujący w Paryżu. Twórca ogłosił, że ma zamiar skonstruować specjalną rzeźbę, która będzie "świadectwem zbrodni", popełnionych przez młodszego syna króla Karola III.
Książę Harry od momentu wydania swojej debiutanckiej książki cieszy się ogromną popularnością w prasie, internecie i mediach społecznościowych. Głównie dlatego, że młodszy syn króla Karola III w autobiograficznym "The Spare" zdecydowanie nie cenzurował swoich wypowiedzi. Choć osobiste zapiski royalsa od dnia premiery królują na międzynarodowych listach bestsellerów i trafiły nawet do Księgi Rekordów Guinnessa jako najszybciej sprzedająca się książka non-fiction wszech czasów, sam autor musi bez przerwy mierzyć się z licznymi głosami krytyki.
Wielu komentatorów zarzuca mu naginanie faktów i manipulacje, z publikacji sekretów brytyjskiego dworu nie są też zadowoleni również pozostali członkowie rodziny królewskiej. Dziennikarze na Wyspach przewidują, że Harry'ego może teraz czekać ostracyzm. Nie wiadomo nawet, czy zostanie zaproszony na koronację swojego ojca.
Ogromne kontrowersje w szczególności wzbudził rozdział, w którym Harry wspomina okres swojej służby w wojsku. Kariera wnuka Elżbiety II w armii trwała z przerwami niemal 10 lat. Szkolenie wojskowe arystokrata rozpoczął już w 2007 roku. Po przygotowaniach wyruszył na pierwszą misję w Afganistanie. Pełnił tam odpowiedzialną rolę kontrolera ruchu lotniczego. Informacja o jego udziale w działaniach na Bliskim Wschodzie błyskawicznie obiegła światowe media i Harry szybko musiał wrócić do Wielkiej Brytanii.
Na front wrócił dopiero po kilku latach. Wspomnienia z Afganistanu przedstawił w autobiograficznej książce "Spare". Słowa, jakimi opisał działania na froncie, wzbudziły spore emocje.
"Większość żołnierzy nie wie dokładnie, ilu zabitych ma na swoim koncie. W warunkach bojowych często strzela się instynktownie. W erze helikopterów Apache i laptopów wszystko, co robiłem w trakcie dwóch tur służby, zostało zapisane i oznaczone" - relacjonuje mąż Meghan Markle.
Potem przyznaje, jaką liczbę ofiar ma na swoim koncie. Wiele osób jest zbulwersowanych odważnym wyznaniem księcia. Krytyczne komentarze spływają nie tylko od pacyfistów, ale także od pracowników wojskowych, którzy uważają słowa Harry'ego za zbyt cyniczne, nawet jak na żołnierza.
"Moja liczba to 25. Nie było to coś, co napełniało mnie satysfakcją, ale też się tego nie wstydzę. Oczywiście wolałbym nie mieć tej liczby w swoim wojskowym CV ani w głowie, ale wolałbym też żyć w świecie bez talibów i bez wojny" - tłumaczy autor "Spare".
Odważne wyznanie księcia Harry'ego najwyraźniej mocno uraziło jednego z rosyjskich artystów, który postanowił zemścić się na Brytyjczyku. Jak podaje serwis Sky News - Andrei Molodkin w geście protestu planuje stworzyć instalację artystyczną, w której znajdzie się... krew Afgańczyków. Rosjanin powiedział, że do tego niezwykłego przedsięwzięcia ma zamiar wykorzystać kilka litrów krwi, która zostanie pobrana od dawców. Następnie ma zostać ona "wpompowana" w rzeźbę przedstawiającą herb królewski.
Konstrukcja zostanie zaprezentowana podczas specjalnego performansu, który według planu artysty ma odbyć się w katedrze św. Pawła w Londynie.
"Wszystko odbędzie się w katedrze, więc cała katedra będzie we krwi Afgańczyków" - tłumaczy Andrei Molodkin.
Dziennikarze Sky News zwrócili się do katedry św. Pawła z prośbą o komentarz, ale jak do tej pory nie otrzymali odpowiedzi.