Książę Harry znów nie przebierał w słowach. Powiedział to, o czym wszyscy myślą
Książę Harry nigdy nie należał do zwolenników brytyjskiej monarchii. Krytycznie o zasadach panujących na dworze królewskim wypowiadał się jeszcze długo przed podjęciem decyzji o przeprowadzce do Kalifornii. W jednym z wywiadów przyznał, że tak naprawdę nikt w rodzinie Windsorów nie marzy o tym, by zostać władcą Zjednoczonego Królestwa.
Od dawna nie jest już żadną tajemnicą, że książę Harry jest nie tylko mocno skonfliktowany z resztą członków rodziny królewskiej, ale ma także bardzo niepochlebne zdanie o samej instytucji monarchii. Dowodem na to była decyzja o porzuceniu Pałacu Buckingham.
Zaledwie dwa lata po bajkowym ślubie z Meghan Markle, młodszy syn Karola III opuścił Wielką Brytanię, aby rozpocząć wszystko od nowa w słonecznej Kalifornii i wieść życie rodem z hollywoodzkich seriali.
Jeszcze przed podjęciem decyzji o przeprowadzce, książę Harry publicznie krytykował monarchię. Sześć lat temu, w rozmowie z dziennikarzami "Newsweeka" 38-latek powiedział, że w rodzinie Windsorów tak naprawdę... nikt nie chce zostać władcą Zjednoczonego Królestwa, ale "przyjmie na siebie obowiązki, gdy nadejdzie czas".
"Jesteśmy zaangażowani w modernizację brytyjskiej monarchii. Nie robimy tego dla siebie, ale dla dobra ogółu" - powiedział na łamach tygodnika.
"Czy jest ktoś z rodziny królewskiej, który chce być królem lub królową? Nie sądzę" - przyznał bez ogródek.
W wywiadzie przeprowadzonym przez dziennikarkę i pisarkę Angeli Levin, 32-letni wówczas arystokrata mówił o swoich próbach znalezienie dla siebie znaczącej roli w brytyjskiej monarchii.
Jego wypowiedzi już wtedy zdradzały, że powoli odsuwa się od pozostałych przedstawicieli królewskiego dworu i myśli o tym, by podążać własnymi ścieżkami.
Rok po głośnym wywiadzie dla "Newsweeka" młodszy brat księcia Williama poślubił amerykańską aktorkę Meghan Markle, a dwa lata po hucznym weselu para zdecydowała się zerwać relację z Pałacem Buckingham i osiedlić się za oceanem.
W styczniu 2020 roku ogłosili także, że rezygnują z królewskich obowiązków i przywilejów.
23 maja Sussexowie świętowali piątą rocznicę zawarcia małżeństwa. W związku z jubileuszem, w brytyjskich mediach pojawiły się głosy sugerujące, ze to idealny moment na to, by zakopać topór wojenny z resztą królewskiej rodziny. Wszystko dlatego, że w tamtejszej tradycji piąta rocznica jest określana mianem "drewnianej". Para często otrzymuje prezenty wykonane z drewna, które symbolizuje mądrość, siłę i przebaczenie.
"Mówi się, że w piątym roku małżeństwa para zaczyna zapuszczać silne, głębokie korzenie, niczym drzewo, przygotowując ich do długotrwałego związku. Byłoby wspaniale, gdyby nadchodzący rok przyniósł poprawę ich relacji i przebaczenie, a rozłam zakończył się" - tłumaczy brytyjska ekspertka Jennie Bond w rozmowie z portalem ok.co.uk.
Zobacz też:
Wiejskie potańcówki. Rząd dopłaci do imprez w kampanii wyborczej. Środki do 10 tys. zł
Królowa małżonka Camilla: co stanie się z nią po śmierci Karola III?
Księżna Kate musiała wyjść przed szpital, jak Diana. Nie była zachwycona