Księżna Charlene wróciła do Monako. „Mowa ciała mówi wszystko”
Żona księcia Alberta w dniu swojego ślubu zyskała przydomek „najsmutniejszej panny młodej świata”. Trudno się dziwić, wychodziła za mąż za mężczyznę, którego trudno uznać za kandydata na wzorowego męża. 9 lat później uciekła od niego na prawie rok.
Kiedy w 2011 roku księżna Charlene brała ślub z księciem Albertem, po jej twarzy płynęły łzy i nie były to łzy szczęścia. Media okrzyknęły ją „najsmutniejszą panną młodą świata”. Tego dnia ślubowała miłość i wierność mężczyźnie, który ją zdradzał i oszukiwał.
O dwojgu nieślubnych dzieciach narzeczonego Charlene wiedziała wcześniej. O trzecim, które przyszło na świat, gdy ona i Albert byli już oficjalnie parą, dowiedziała się kilka miesięcy temu. Początkowo wydawało się, że przełknie kolejne upokorzenie w milczeniu, jak zawsze, jednak tym razem skończyło się ucieczką z domu.
Pretekstem była oficjalna wizyta księżnej w RPA, gdzie rzekomo zapadła na tajemniczą infekcję laryngologiczną. Leczenie zajęło wiele miesięcy, przeciągając się również na 10. rocznicę ślubu książęcej pary i koniec końców żona Alberta wróciła do Monako dopiero wczoraj.
Na lotnisku czekały na nią sześcioletnie bliźniaki: książę Jacques i księżniczka Gabriella oraz ich tata. Oficjalne zdjęcie z powitania znalazło się z mediach społecznościowych. A pod nim wiele sceptycznych komentarzy... Pojawiły się opinie, że mowa ciała Charlene i Alberta nie pozostawia wątpliwości co do statusu ich związku:
Też to widzicie?
Zobacz też:
Agnieszka Kaczorowska chwali się ogromnym domem. Czy jest idealny?
Sara Jessica Parker skrytykowana za siwe włosy. Oto jej odpowiedź
Trzykrotny wzrost zakażeń. Nowe dane Ministerstwa Zdrowia
***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl