Księżna Diana łamała protokół raz za razem. Nikt nie mógł jej powstrzymać
Księżna Diana była inna niż wszystkie. Zrywała z tradycją i utorowała ścieżkę dla nowych członków rodziny królewskiej. Pieszczotliwie nazywana "Lady Di" uwielbiała sprzeciwiać się bezsensownym zakazom, które pozbawiały ją "normalności". Ilość złamanych przez Dianę protokołów przyprawiała królową Elżbietę II o ból głowy.
Księżna Diana od początku pojawienia się publicznie, jako narzeczona księcia Karola (obecnie króla Karola III) emanowała subtelnością, życzliwością i kobiecością. Jej przydomek "księżniczka ludu" i "królowa ludzkich serc" nie wziął się z niczego. Diana sumiennie na niego zapracowała buntując się całej rodzinie królewskiej.
Diana łamała protokół królewski bo... to lubiła. Sprzeciwiała się bezsensownym zakazom, które odzierały członków rodziny królewskiej z odrobiny człowieczeństwa. Dodatkowo Diana nie lubiła się wywyższać i zawsze pozostała skromną.
O tym, że Diana będzie łamała konwenanse, było wiadomo od początku. Pomimo tego, że była Lady Dianą Spencer, to zanim zaręczyła się z Karolem, miała normalną pracę. Była nauczycielką w londyńskim przedszkolu w niepełnym wymiarze godzin.
Ślub Karola i Diany odbył się w 1981 roku. Miała wówczas 20 lat, a Karol 32. Już wtedy postanowiła łamać królewskie konwenanse.
Podczas wypowiadania swojej przysięgi ślubnej, Diana pominęła słowo "posłuszeństwo". Zamiast tradycyjnej formułki wypowiadanej przez narzeczone, ona jedynie powiedziała, że "będzie go kochać, pocieszać, szanować i będzie z nim w chorobie i zdrowiu".
W ślad Lady Diany poszły też księżna Kate i Meghan Markle - w swoich ślubnych przysięgach pominęły słowo "posłuszeństwo".
Dotychczas edukacja królewskich dzieci odbywała się wyłącznie w pałacu. Guwernantka przygotowywała spadkobierców tronu do ich przyszłej roli.
Bardzo ważną kwestią dla Diany była publiczna edukacja synów. Jej decyzją, było posłanie Williama i Harry'ego do przedszkola Jane Mynor w Londynie. Księżna sama pracowała w tej placówce, zanim poślubiła księcia Karola. Następnie Diana wysłała Williama, jak i Harry'ego do Eton College w Berkshire w Anglii.
Jednocześnie Diana kolejny raz pokazała swoją odwagę, aby sprzeciwić się królewskim zasadom. Chciała również zapewnić synom możliwie normalne życie.
W 1987 roku Diana zrobiła więcej, niż jakiekolwiek kampanie społeczne. Zaangażowała się w uświadamianie ludziom, w jaki sposób mogą zarazić się HIV. Panowało wówczas przekonanie, że wystarczy dotyk z zarażonym, aby zachorować na AIDS. Diana obaliła ten mit, podając osobie chorej rękę bez rękawiczki.
"HIV nie sprawia, że ludzie są niebezpieczni, więc możesz uścisnąć im ręce i przytulić, Bóg jeden wie, że tego potrzebują" - powiedziała Diana w 1987 roku. Zniszczyła jednocześnie piętno wywołane chorobą, ponieważ skoro księżna nie bała dotknąć pacjenta, to każdy może tak zrobić.
Rodzina królewska unikała strojów, które zbyt odsłaniają ciało. Księżna Diana nic sobie z tego nie robiła, ponieważ kochała modę i często nosiła nowoczesne ubrania.
Jako pierwsza nosiła dekolt na jedno ramię wśród członków rodziny królewskiej. Często też ubierała się w czarne sukienki, które według protokołu królewskiego zarezerwowane są wyłącznie na pogrzeby. Faworyzowanie przez Dianę czarnych, granatowych i neutralnych strojów sprawiło, że wyróżniała się na tle królowej w kolorowych kreacjach.
Pozwalała chłopcom nosić "normalne ubrania", takie jak jeansy, koszulki, czy bluzy. Dodatkowo zabierała ich na przejażdki metrem i zabierała do McDonalda. Uczyła ich, że muszą stać w kolejce jak wszyscy inni ludzie.
Jednak najpopularniejszym złamaniem protokołu przez Dianę był jej bieg w wyścigu szkolnym zorganizowanym z okazji Dnia Matki. Dla swojego syna, Williama, Diana ściągnęła buty i w spódnicy biegła ile sił w nogach. Oczywiście wygrała.