Kuba Sienkiewicz zabrał głos w sprawie eutanazji. Rozważa taką możliwość? Mówi o "przedawkowaniu morfiny"!
Kuba Sienkiewicz (61 l.) w najnowszym wywiadzie zdobył się na odważne refleksje w sprawie eutanazji. Muzyk i lekarz przyznał się publicznie do wykonywania podobnych zabiegów, które miały za zadanie zakończyć „uporczywą terapię”, która była pozbawiona sensu. Zdradził również, że sam chciałby zostać poddany eutanazji!
Kuba Sienkiewicz jest nie tylko muzykiem, liderem Elektrycznych gitar, ale także lekarzem neurologiem, który w Boga i chrześcijańskie wartości nie wierzy. Mężczyzna jest zdeklarowanym ateistą, a jednak w pracy wciąż spotyka się z wierzącymi. W wywiadzie zdradził, jakie reakcje udało mu się zaobserwować wśród ludzi, gdy stykają się ze śmiercią. Jedni się modlą, a drudzy medytują?
"(...) W stronę religii i odwrotnie. Różaniec można zastąpić medytacją, a lęk przekuć w działanie. Niektórzy sytuację ostatniego roku życia ćwiczą hipotetycznie, ale wczuwając się prawdziwie. Wobec realnego końca jednym z możliwych wyborów jest przestać się oszukiwać, co może oznaczać mocne poczucie obecności Boga albo odkrycie, że go nie ma" - dzieli się swoimi spostrzeżeniami w "Polityce".
W dalszej części rozmowy Sienkiewicz opowiedział o pracy na oddziałach intensywnej terapii i praktykach, które są na nich stosowane. Zaznaczył, że wraz z innymi specjalistami prowadzą wymaganą terapię, póki ma ona jeszcze jakikolwiek sens. Wkroczył wówczas na temat eutanazji, która wciąż pozostaje zakazana i stanowi temat tabu.
"Nieetyczne jest jej przedłużanie i stosowanie terapii uporczywej, a więc leczenie wbrew faktom i stanowi pacjenta. A czym jest zaprzestanie uporczywej terapii jak nie eutanazją właśnie? Tylko wykonaną w innych warunkach i nieco innymi metodami. Sam to zresztą robiłem" - ocenił.
Sienkiewicz szybko uzasadnił, co miał na myśli, mówiąc, że dokonywał eutanazji. Okazuje się, że w określonych przypadkach doprowadzał do końca leczenia pacjenta, który umierał: "Ograniczałem terapię do postępowania paliatywnego (zapewniającego komfort umierania) lub kwalifikowałem pacjentów ze śmiercią mózgu jako dawców narządów. Stosowałem obowiązujące kryteria po to, żeby zakończyć leczenie chorego, który jest w stanie śmierci osobniczej".
Muzyk zaznaczył, że wraz z rozwojem cywilizacyjnym lekarze są "lepiej przygotowani do stosowania algorytmów współczesnej medycyny". Starają się unikać sytuacji, gdy pod presją rodziny prowadzą "uporczywą terapię". Przyznaje, że w tak skrajnych sytuacjach rozmowa z rodziną pacjenta jest ważna, ale nie stanowi obowiązku lekarza, ponieważ prawo tego nie wymaga.
"Sam bym chciał mieć w takiej sytuacji przedawkowaną morfinę" - stwierdził wprost, ucinając wszelką dyskusję.
Zobacz też:
61-letni muzyk dostał powołanie do wojska. "Nie grałem nigdy jeszcze w orkiestrze wojskowej"