Kuba Wojewódzki: "Przez dwa dni byłem gwiazdą w TVP Info". Giza nie dowierzał...
We wtorkowy wieczór podczas swojego programu, Kuba Wojewódzki (57 l.) po raz pierwszy odniósł się do sprawy zdjęcia, na którym widniał licznik z okrągłą cyfrą 250 km/h. Abelard Giza (40 l.) przyparł do muru "króla TVN-u" i wypytał o szczegóły zdarzenia.
Ostatnio Kuba Wojewódzki wzbudził niemałe zamieszanie. Dziennikarz na swoim Instagramie zamieścił zdjęcia uwieczniające ekstremalną jazdę publicysty. Na pierwszym opierał się o karoserię sportowego Ferrari, na drugim zaś widniał prędkościomierz auta, który wskazywał, że pędzi ono 250 km/h.
Gościem ostatniego odcinka talk-show Kuby Wojewódzkiego, był polski komik Abelard Giza. Podczas rozmowy, której tematem miała być najnowsza książka stand-upera "Zagłada i czekoladki", wypłynął temat niedawnej afery samochodowej Wojewódzkiego.
Autor tekstów komediowych postanowił przycisnąć prowadzącego i dociec, jak to dokładnie było z opublikowanymi fotografiami. Rolę się odwróciły i przepytywany stał się przepytującym. Podczas naśmiewania się z tego, jak oboje wyglądają, Abelard bardzo zgrabnie nawiązał do wyskoku dziennikarza.
Wojewódzki od razu zaczął się tłumaczyć. Zaznaczył, że opublikowane zdjęcia miały być tylko kawałem.
Na to od razu Giza zareagował, że w dzisiejszych czasach warto prostować takie nieoczywiste żarty.
Dziennikarz dodał, że całą sytuację wyjaśnił kolejnym zdjęciem, które opublikował. Wrzucił fotografię, na której widać było prędkościomierz wskazujący liczbę 666 km/h. Wydawało mu się, że żart był czytelny dla wszystkich.
Niestety poczucie humoru dziennikarza nie trafiło do całego audytorium. Fotografii jako dowcipu nie odebrał wiceszef MSWiA, który na swoim Twitterze udostępnił post warszawskiej policji i nazwał dziennikarza bezmyślnym.
