Kulesza "masakruje się" dla roli
Aktorka Agata Kulesza (39 l.), przygotowując się do roli Beaty Santorskiej (bezwzględnej hieny z agencji reklamowej) w filmie "Sala samobójców", tak bardzo wczuła się w graną postać, że "popsuła sobie charakter".
- Pracując nad tą rolą, dogrzebałam się do swojej bezwzględności. I trochę zaczęłam tak działać. W urzędach, bankach załatwiałam wszystko od razu - śmieje się w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
Jak mówi, w swoje role "zapada się", biegnie za emocją, potrafi emocjonalnie się rozharatać...
- Taplam się w bólu, który moje bohaterki mogły odczuwać, chcę jak najbardziej się do nich zbliżyć. Zadręczam przyjaciółki, bliskich opowieściami, analizami. Prowadzę równolegle drugie życie - tłumaczy.
Na sukces czekała wiele lat. W szkole aktorskiej studiowała na jednym roku z Małgorzatą Kożuchowską. Kiedy tamta zaraz po dyplomie wystartowała jak burza, Kulesza zwątpiła w siebie. Rozważała nawet porzucenie aktorstwa.
- Przestraszyłam się tego zawodu. Na zajęciach w szkole ulegałam autorytetom i chyba zatraciłam własne zdanie, pewność siebie. Chyba źle zrozumiałam lekcję o pokorze. Ale to była wina mojej ówczesnej niedojrzałości - twierdzi.
Niebawem wystąpi w nowym filmie Wojciecha Smarzowskiego "Róża z Mazur". Lubi grać, jednak cały czas nie ma pewności, czy powinna być aktorką.
- Myślę, że może jakiś inny zawód powodowałby mniej frustracji, a dawał więcej satysfakcji - przyznaje.
Od piętnastu lat dzieli życie z operatorem Marcinem Figurskim, z którym ma córkę Mariannę. Jej przepis na udany związek? Relacja partnerska! - Myślę, że bardzo ważne jest szanowanie odrębnego świata drugiej osoby i eliminowanie niszczących emocji, na przykład zazdrości.
Oboje są indywidualistami. On nie bywa na jej premierach, nie lubi tego, co się wokół niej dzieje. Dzięki mężowi Agata zrozumiała, czym jest wolność w związku, dotarło do niej, że można być w nim osobnymi, niezależnymi osobami ze swoim światem.
- Ta wolność jest obustronna. Kiedyś wróciłam do domu z imprezy o siódmej rano, budziłam go, tłumacząc się, ale powiedział: "daj spokój i połóż się spać".
Gdy ktoś pyta ją o szczęście, zawsze przypomina sobie zdanie filozofa Leszka Kołakowskiego: "Szczęśliwe to może być dziecko do piątego roku życia w kochającej rodzinie. Albo Bóg. My możemy być co najwyżej zadowoleni".