Kulisy rozstania Sztaby i Szelągowskiej
Dorota Szelągowska (32 l.) i Adam Sztaba (38 l.) pobrali się po 11 latach związku, a zaledwie trzy miesiące później dziennikarka spakowała walizkę i wyprowadziła się z domu. Dlaczego?
Jak podaje tygodnik "Na Żywo", związek pary zalegalizowany pod koniec maja od dawna trapił kryzys.
Dla Adama najważniejsza była muzyka. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, w domu bywa tylko gościem. Ślub, niestety, nic nie zmienił, a znajomi pary już dawno zauważyli, że Sztaba jest pracoholikiem.
"Wciąż jeździ na koncerty, a nawet gdy jest w domu, zaszywa się w studiu nagraniowym i komponuje" - mówi jego znajomy w rozmowie z "Na Żywo".
Dorota wiedziała, że zawsze będzie tą drugą. Że z muzyką nigdy nie wygra. Ale wydała się być z tym pogodzona. Adam był opiekuńczy. Troszczył się o nią i jej syna z pierwszego małżeństwa. Mały Antek zaczął nazywać go tatą. Bywały jednak sytuacje, gdy Dorota traciła wiarę, że związek z zapracowanym muzykiem ma sens.
"Czasami mam dosyć, że sama muszę wędrować po zakupy, że z przyjaciółką idę na Dzień Mamy i Taty w przedszkolu. Wtedy mi coś puszcza" - wyznała kilka lat temu.
Decyzję o zalegalizowaniu związku para podjęła spontanicznie, zainspirowana ślubem przyjaciół - Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha.
Ich znajomi uważają jednak, że zawarcie związku małżeńskiego miało głębsze uzasadnienie. "Liczyli, że ślub uzdrowi ich związek, że znów wszystko będzie jak wtedy, gdy się w sobie zakochali" - mówi znajoma pary.
Niestety, nałożenie obrączki nie zmieniło nawyków wiecznie nieobecnego w domu Adama. "Dorota postanowiła dać mu nauczkę" - twierdzi źródło tygodnika. "Ma nadzieję, że mąż zrozumie swoje błędy i doceni swoją rodzinę".
Wyprowadzką Doroty od Adama martwi się jej matka - Katarzyna Grochola. Sama nie ma szczęścia w miłości. Dotąd liczyła, że chociaż córce życie się ułoży...