Kulisy śmierci Bogusława Meca
Jeszcze 8 marca Bogusław Mec (†65) wystąpił w Domu Kultury w Kolbudach pod Gdańskiem. Koncert z okazji Dnia Kobiet był zatytułowany tak, jak jego nieśmiertelny przebój - "Jej portret".
Publiczność razem z artystą nuciła refren piosenki: "Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt...". Wydawało się, że jest w doskonałej formie. Jak zawsze elegancki, zamyślony, tajemniczy... Niestety, tego samego dnia poczuł się bardzo źle. Pojawiły się problemy z oddychaniem i trafił do szpitala w Zgierzu.
"W piątek dostał zapaści, ale lekarzom udało się go odratować. Nie na długo. W sobotę około godziny 21 artysta zaczął się dusić. W niedzielę o 7 rano wydał ostatnie tchnienie" - mówi z bólem w rozmowie z "Rewią" Zbigniew Rabiński, menedżer gwiazd.
Okazuje się, że oprócz nowotworu, piosenkarz od dłuższego czasu miał poważne problemy z sercem. Gdy 11 lat temu Bogusław Mec dowiedział się, że jest chory na białaczkę, skomentował to z charakterystycznym dla siebie spokojem: "Dawno, dawno temu przepowiedział mi tę chorobę astrolog". Jego starsza siostra, Danuta, podarowała mu swój szpik kostny. Po kilku chemioterapiach i trudnej rekonwalescencji odzyskał zdrowie.
Świadomość, że ma obok siebie bliskich, oddanych sobie ludzi, dodawała mu sił. "Widział mnie, kiedy zasypiał. Byłam obok niego, gdy się budził" - wspomina żona piosenkarza, Jolanta, z którą artysta przeżył prawie 40 lat. Ich jedyna córka, Luiza, starała się, by ukochany ojciec jak najwięcej czasu spędzał z wnukami - Ernestem (6 l.) i Franciszkiem (3 l.).
Odwiedzali go w jego domu pod Łodzią, w dworku, który piosenkarz sam zaprojektował. "Zabawy z wnukami to była dla taty najlepsza forma terapii" - mówiła córka artysty. Aby choroba nie wypełniła całego jego życia, rodzina i przyjaciele zachęcali go, by nie rezygnował z występów na scenie. Gdy więc tylko poczuł się lepiej, zaczął koncertować.
Wydał także dwie płyty. Na tej drugiej, zatytułowanej "Duety" (m.in. z Justyną Steczkowską, Tatianą Okupnik i Anną Marią Jopek), śpiewał największe przeboje: "Na pozór", "Mały biały pies" i przede wszystkim "Jej portret", piosenkę, od której na poważnie zaczęła się jego kariera.
Bogusław Mec występował w zaprojektowanych przez siebie strojach. W pamięci milionów Polaków pozostanie mężczyzną w czarnym kapeluszu. Kobiety hipnotyzował swoim niskim, melancholijnym głosem. Pół roku temu nastąpił nawrót choroby. Piosenkarza bolał kręgosłup.
Okazało się, że ma nowe komórki rakowe. Praca dodawała mu sił, ale prawdopodobnie czuł już, że zbliża się koniec. W ostatnich miesiącach oglądał coraz częściej filmy archiwalne ze sobą. Jakby podsumowywał swoje życie. W chwili śmierci była przy nim żona...
WM
(11/2012)