Kumorek: Długo wierzyłam, że ojciec żyje
Magda Kumorek (33 l.) przy okazji promocji filmu "Układ zamknięty" opowiedziała o swoim dramacie z dzieciństwa.
Pierwszych trzynaście lat jej życia było sielanką. Rodzinny dom w Gliwicach, dobrze zorganizowany i bezpieczny, z kochaną mamą, tatą i starszym bratem dawał pewność, że tak będzie zawsze. Jednak nagle jej świat legł w gruzach. Zmarł uwielbiany tata.
Magda nie potrafiła przyjąć tego do wiadomości. "Stworzyłam w głowie historię, że na pewno był uwikłany politycznie i musiał zniknąć, a jego śmierć została sfingowana" - opowiada Kumorek w jednym z ostatnich wywiadów.
"Mimo że wiele razy widziałam łzy mamy, brata, naprawdę długo wierzyłam, że ojciec żyje i któregoś dnia stanie w drzwiach i powie: 'już nie muszę się ukrywać'".
Nie był to chwilowy odruch obronny dziecka przed dramatyczną wiadomością. Aktorka przestała czekać na ojca dopiero jako pełnoletnia dziewczyna.
"Podtrzymywałam w sobie tę iluzję do osiemnastego roku życia i z nikim się nią nie dzieliłam" - wyznaje. Dziś potrafi w pełni docenić zachowanie swojej mamy, która po śmierci męża przejęła rolę ojca i "stawała na rzęsach", by dom funkcjonował jak kiedyś.
"Nie przelewała smutku na dzieci" - podkreśla aktorka. Dodaje jednak, że jej mama nie poradziłaby sobie tak dobrze, gdyby nie pomoc rodziny.
Dziś ona dba o swoją - męża Piotra Dziubka, kompozytora, 8-letniego Franka i 2,5-letnią Ninę. To oni dają jej szczęście. I piękny dom z ogrodem pod Wrocławiem, gdzie, jak sama przyznaje, jej serce bije najmocniej.