Kurscy tak chwalili życie za granicą, a teraz wrócili do Polski. Oto powód
Joanna i Jacek Kurscy na dobre zadomowili się za oceanem, a konkretnie w Waszyngtonie. Teraz jednak wrócili do Polski z ważnego powodu. Para przed trzema laty pobrała się w krakowskich Łagiewnikach i to właśnie rocznica ślubu ściągnęła ich do kraju. Joanna Kurska w rozmowie z jednym z portali zdradziła, dlaczego nie chcieli świętować tego ważnego dnia w Stanach Zjednoczonych, a także opowiedziała, co ich spotkało w podróży.
Era Jacka Kurskiego w TVP skończyła się wczesną jesienią ubiegłego roku. We wrześniu przestał być bowiem prezesem Telewizji Polskiej, a w tej roli zastąpił go Mateusz Matyszkowicz. Obu panów z pewnością różni podejście do muzyki disco polo - pierwszy jest jej wielkim fanem, drugi niekoniecznie.
Jacek Kurski nie miał nawet czasu zastanawiać się, jak będzie wyglądała TVP bez niego, gdyż niedługo później otrzymał nową posadę. I to nie byle jaką. Objął stanowisko Alternate Executive Director w Banku Światowym w Waszyngtonie.
Początkowo mieszkał w Stanach Zdjednoczonych sam. Jego żona, Joanna Kurska, została w Polsce i przez jakiś czas pracowała jako szefowa "Pytania na śniadanie". Jej kariera w śniadaniówce trwała jednak tylko do końca ubiegłego roku. W styczniu przestała bowiem pełnić to stanowisko.
To oznaczało, że będzie mogła więcej czasu przebywać ze swoim mężem i tak też się stało. Joanna Kurska dołączyła do ukochanego w Waszyngtonie. Oboje bardzo chwalą sobie życie za oceanem i otoczenie, w jakim się znaleźli.
"Mieszkamy w pięknej dzielnicy, wśród parków, wody i zwierząt. Przed domem biegają króliki, wiewiórki, a nawet sarny. Bardzo szybko poczułam się tutaj dobrze. W Waszyngtonie jest 300 dni słonecznych w roku" - mówiła jakiś czas temu Joanna Kurska w rozmowie z "Plejadą".
Teraz jednak Kurscy wrócili do Polski z ważnego dla nich powodu. Otóż, para chce w ojczystym kraju świętować swoją 3. rocznicę ślubu.
"Przyjazd był planowany, przylecieliśmy na naszą rocznicę ślubu. Kiedyś obiecaliśmy sobie, że w rocznicę zawsze będziemy w Krakowie, jeśli tylko będziemy mogli, jeśli tylko będziemy zdrowi" - wyznała Joanna Kurska "Faktowi".
Już na samym początku podróży napotkali jednak na trudności. Ich lot bowiem odwołano. Para zdecydowała, że poleci więc do Wiednia, jednak ten lot był z kolei mocno opóźniony, przez co nie zdążyli przesiąść się na samolot do Warszawy. Finalnie jednak udało im się dotrzeć do ojczyzny.
"To było naprawdę bardzo trudne z małym dzieckiem, po nieprzespanej nocy, po tylu godzinach lotu. Było ciężko, ale jak tylko wylądowaliśmy, to zmęczenie odeszło, bo radość z przylotu do Polski była ogromna. Byliśmy szczęśliwi, że wreszcie jesteśmy" - wyznała Joanna Kurska "Faktowi".
Zobacz też:
Joanna Kurska szusowała na nartach. Wtedy dostała niespodziewane zaproszenie z Los Angeles!
To Jacek Kurski połączył Kurzajewskiego i Cichopek. Bez niego nie było największego romansu roku?
W Polsce działała grupa rosyjskich szpiegów. Miała konkretny cel!