Kwiatkowska łamała serca, ale kochała tylko raz. Z mężem była do końca
Irena Kwiatkowska bawiła widzów Teatrzyku Zielona Gęś i fanów kina w "Czterdziestolatku" jako kobieta pracująca. Jej nietypowa uroda i niezaprzeczalna charyzma sprawiły, że mężczyźni się za nią uganiali. Bezskutecznie – ona przez całe życie kochała tylko jednego.
Irena Kwiatkowska zmarła 14 lat temu, ale już na zawsze zapisała się w historii kina i teatru. Postać Hermenegildy Kociubińskiej, którą grała w Teatrzyku Zielona Gęś, stworzył dla niej sam Konstanty Ildefons Gałczyński. Uwielbiana spikerka Polskiego Radia i aktorka znana z takich filmów jak "Zmiennicy", "Rozmowy kontrolowane", "Lata dwudzieste, lata trzydzieste" i "Hallo Szpicbródka" nie tylko wśród fanów cieszyła się uwielbieniem.
Ogromne poczucie humoru, talent, charyzma i oryginalna uroda już od samego początku jej przygody z aktorstwem sprawiały, że kręciło się wokół niej wielu adoratorów. Jeden z nich zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, kiedy tylko zobaczył ją na korytarzu Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, czekając na wywieszenie listy studentów przyjętych do szkoły.
Był to późniejszy słynny aktor, reżyser i pedagog Aleksander Bardini. Wtedy jednak był dopiero studentem, zachwyconym starszą o rok koleżanką. Kwiatkowska szybko odrzuciła jego awanse - była wówczas zauroczona Stefanem Baleyem. Nie zmieniła też zdania, kiedy jej uczucie do wspomnianego mężczyzny minęło. Udawała, że nie dostrzega Bardiniego, i nie pomogło nawet zaproszenie jej na rodzinny obiad. Ich drogi rozeszły się po zakończeniu studiów, a Irena wkrótce poznała miłość życia.
Kwiatkowska sama wspominała w wywiadach, że w przeszłości zakochiwała się bardzo często, ale kochała tylko raz. Miłością jej życia okazał się Bolesław Kielski, spiker Polskiego Radia. Poznali się w pracy w połowie lat czterdziestych. On sam był wówczas tuż po rozwodzie z Jadwigą Kozakiewicz. Pewny siebie, oczytany, poliglota, znający świat dzięki licznym podróżom. Wcześniej studiował prawo, ale w 1936 roku wygrał konkurs na spikera i został wybrany spośród czterech tysięcy kandydatów.
Irena i Bolesław pobrali się w 1947 roku, po dwóch latach narzeczeństwa. Połączyło ich wiele - nie tylko uwielbienie do francuskiego kina i jazzu, ale też zdecydowana niechęć do posiadania dzieci. Kielski był pierwszym fanem swojej żony - zbierał nawet wycinki z gazet, w których była mowa o Kwiatkowskiej. Chodził na jej występy i był cierpliwy, kiedy kariera wywoływała u niej zmęczenie czy nerwowość.
"Kochał mnie, dawał mi poczucie bezpieczeństwa, był moim piorunochronem" - mówiła aktorka w jednym z wywiadów, cytowana przez "Vivę!".
Kwiatkowska i Kielski byli małżeństwem przez 46 lat, aż do jego śmierci w 1993 roku. Aktorka bardzo przeżyła odejście ukochanego. A wszystko zaczęło się od bardzo niefortunnego wypadku.
Kwiatkowska zawsze była bardzo skupiona na pracy, jako prawdziwa pasjonatka i perfekcjonistka. Kiedy jednak jej mąż uległ wypadkowi, dostosowała całe swoje życie i zobowiązania, by móc zajmować się ukochanym. Bolesław Kielski uległ niespodziewanemu wypadkowi - wychodził z domu i uderzył głową o ziemię. Lekarze orzekli postępujący paraliż.
W kolejnych latach Irena pracowicie opiekowała się Bolesławem. Potrafiła tak zorganizować czas, by móc czuwać przy ukochanym. W razie potrzeby organizowała nawet próby w ich domu. Jednocześnie pracowała i dawała z siebie wszystko na scenie. Kielski zmarł 16 września 1993 roku.
"Zostały fotografie. Podpisy na ich odwrocie, dzięki którym udaje mi się przypomnieć więcej. Połóż się, obudzę cię wcześniej, rano powtórzysz tekst - tego mi już Bolek więcej nie powie" - wspominała Kwiatkowska po jego śmierci.
Zobacz też:
Ich wzajemna niechęć przetrwała 60 lat. Historia Bielickiej i Kwiatkowskiej
Irena Kwiatkowska za życia rozdała wszystko, co miała
Kwiatkowska obdarzyła go zaufaniem. Potem odkryła, że ją oszukał