Łapicka "ma apetyt na więcej, marzy o reżyserii"
Jak radzi sobie wdowa po legendzie polskiego teatru?
Właśnie minął miesiąc od śmierci Andrzeja Łapickiego (†87). To był jeden z najtrudniejszych miesięcy w życiu 28-latki. "Mam nadzieję, że kiedy mnie zabraknie, Kamila będzie przygotowana do samodzielnego życia. Chciałbym wierzyć, że znajdzie wsparcie wśród przyjaciół i rodziny" - mówił aktor.
Czy tak się stało? Po jego śmierci wybuchł skandal - paparazzi sfotografowali wdowę, jak pozbywa się osobistych pamiątek po legendzie i w foliowych workach wyrzuca je na śmietnik. Także jej zachowanie podczas pogrzebu (rozmowy przez telefon, makijaż) wzbudziło niesmak.
W Teatrze Polskim, z którym Łapicka współpracowała ostatnio przy realizacji spektaklu "Mazepa" w charakterze asystentki reżysera, często widywana była w towarzystwie innego mężczyzny.
"Nie opuszczała teatru nawet wtedy, gdy nie wymagała tego jej obecność jako asystentki. Spotkać ją można było w teatralnym bufecie. Nie samą" - mówi "Życiu na Gorąco" jeden z aktorów.
Informacja przedostała się do prasy, choć nazwisko mężczyzny nie było jeszcze znane.
Pod koniec września w teatrze planowana jest premiera sztuki "Parady" Jana Potockiego w reżyserii Edwarda Wojtaszka. Z naszych informacji wynika, że to drugi po "Mazepie" spektakl, przy którym pracuje Kamila Łapicka.
"Przez ostatni miesiąc skupiła się na pracy. Wie, że od tego, jak poradzi sobie przy realizacji 'Parad', zależy jej 'być albo nie być' w teatrze. A ma apetyt na więcej. Marzy o reżyserii" - opowiada tygodnikowi jeden z aktorów teatru.
Jej sytuacja nie jest łatwa. Pozbawiona oparcia i autorytetu Andrzeja Łapickiego (niegdyś dyrektora Teatru Polskiego) musi teraz sama budować swoją pozycję. Choć nie zaczyna od zera. Pozostało jej nazwisko i służbowe kontakty.