Lata pracy w TVP jednak popłaciły. Popek nie może narzekać na emeryturę
Anna Popek w czerwcu skończy 56 lat, co oznacza, że zostaną jej 4 lata do wieku umożliwiającego kobietom w Polsce przejście na emeryturę. Prezenterka poznała już jej wysokość i, jak wyznała w rozmowie z Pomponikiem, wprawdzie nie może narzekać jak inne gwiazdy, ale widzi w związku z tym jeden poważny problem..
Anna Popek przez całe zawodowe życie była związana z TVP, odkąd tuż po studiach rozpoczęła pracę w regionalnym ośrodku w Katowicach.
Uchodzi za wyjadaczkę programów śniadaniowych. Mało kto pamięta, że to właśnie ona prowadziła poranny program „Kawa czy herbata” w czasach, gdy Jedynka miała własną śniadaniówkę.
Kiedy w grudniu ubiegłego roku kontrolę na mediami publicznymi przejęła nowa ekipa, Popek łudziła się, że długi staż pomoże jej przetrwać zmiany personalne w mediach publicznych. Jak wtedy przekonywała w rozmowie z Radiem Zet:
„Jestem fachowym dziennikarzem, pracuję 27 lat w telewizji, a w przyszłym roku minie 25 lat, odkąd mam etat w Telewizji Polskiej”.
Rzeczywiście, podziękowano jej, jako jednej z ostatnich, ale i tak musiała rozstać się z firmą, w której spędziła prawie 3 dekady. Jak sama przyznała, w geście sprzeciwu, pozbyła się wtedy telewizora z domu. W rozmowie z Pomponikiem zapewnia, że była to dobra decyzja:
„Ten okrutny sposób, w jaki pożegnano się z wieloma pracownikami, przyspieszył upadek tej formy i to się właśnie dzieje na naszych oczach. Myślę, że telewizja stacjonarna w Polsce właśnie chyba przestaje być czymś ważnym. Kiedyś był to członek rodziny…”.
O tym, że tradycyjna telewizja powoli odchodzi do lamusa, wiadomo było od dawna. Zdaniem Popek, było to wprawdzie nieuchronne, jednak poprzedniej ekipie TVP jakoś udało się tę sytuację przeciągać, podczas, gdy nowa tylko przyspieszyła upadek:
„Właśnie przez to, że się ostentacyjnie dzieli Polaków przez programy czy tematy proponowane tam… ja nie potrzebuję dodatkowego źródła zdenerwowania. Myślę, że telewizja, jako medium już się powoli wyczerpuje. Kto z młodych ogląda telewizję?”
Po zwolnieniu z TVP Popek znalazła pracę w konkurencyjnej stacji. Jak ujawnia, znów musi wstawać o świcie, jednak pilnuje, by odpowiednio wcześniej chodzić spać. Zdrowy sen uważa bowiem za najlepszego sprzymierzeńca młodości i urody. Jak tłumaczy w rozmowie z Pomponikiem:
„Staram się nie wyglądać na swój wiek. Najważniejszy jest sen. Teraz wstaję o czwartej, więc kładę się o 21-szej”.
Popek nie ukrywa, że poznała już wysokość swojej przyszłej emerytury i uznała, że nie ma powodu narzekać. Wręcz nawet perspektywa ograniczenia wymagań wprawia prezenterkę w stan miłego podekscytowania. Jak wyznała, pociąga ją proste życie:
„Sprawdzałam, wyliczono mi emeryturę, nie są to jakieś kokosy, za które można podróżować po świecie, ale na przyzwoite, choć skromne życie, myślę, że wystarczy. Zależy, jaka będzie inflacja. Przecież można jakoś swoje potrzeby kontrolować i wydawać bardzo mało. Myślę, że proste życie jest możliwe i też jest przyjemne”.
Jest tylko jeden problem: Popek absolutnie nie wyobraża sobie siebie w bujanym fotelu, z szydełkiem w ręku. Jak wyznała, zamierza pracować póki jej siły pozwolą, a pracodawcy będą chcieli ją zatrudniać:
„Uprawnienia nabędę, emeryturę będę miała, a czy się na nią wybiorę, to chyba nie sądzę. Nie wyobrażam sobie siebie siedzącej bez aktywności. Ale na pewno będę pracowała mniej, albo inaczej niż do tej pory. Każdy etap w życiu ma swoje prawa. Walcząc z czasem też trzeba czasem mu się poddawać. Nic na siłę”.
Zobacz też:
Aż nie dowierzała wpadce z zębami Burzyńskiej przed milionami. "Zniknąć sprzed kamery natychmiast"
Anna Popek w modnym garniturze. Zamaskuje boczki i wyszczupli sylwetkę