Lech Wałęsa nie wytrzymał! Zna "winnych" śmierci jego syna!
Lech Wałęsa (74 l.) nie może się pogodzić ze stratą syna Przemysława (+43 l.). Ostatnio dał upust swoim emocjom...
Śmierć Przemysława Wałęsy była ogromny szokiem. 43-letni syn byłego prezydenta zmarł nagle i niespodziewanie, bo na nic wcześniej nie chorował.
Dziennikarze trójmiejskiego dodatku do "Gazety Wyborczej" zasugerowali, że mogło mieć to związek z niezdrowym trybem życia, jakie Przemek prowadził od kilku lat.
Mowa o nałogu alkoholowym, z którym jednak Przemek podjął walkę 4 lata temu!
"Pomagał mu niepijący od ćwierć wieku alkoholik o pseudonimie 'Bosman'. Dzięki niemu syn Wałęsy nie pił przez jakiś czas i wspierał w walce z alkoholizmem swojego starszego brata Sławka. W ostatnim czasie Przemek mógł alkohol zamienić na leki psychotropowe i niestety mógł się od nich uzależnić" - zdradziła "Faktowi" osoba z otoczenia rodziny Wałęsów.
Lech Wałęsa ma jednak inną teorię na ten temat. W ostatni piątek były prezydent pojawił się bowiem na spotkaniu zorganizowanym przez IPN. Na konferencji miał pojawić się także Sławomir Cenckiewicz, który miał wygłosić referat na temat "Kim naprawdę jest Lecha Wałęsa?". Historyk zrezygnował jednak z udziału, aby oszczędzić przykrości Wałęsie w czasie jego żałoby po zmarłym synu.
Na sali zjawiła się jednak i tak spora grupa przeciwników Wałęsy, którzy zarzucili mu agenturalną przeszłość i donosicielstwo.
Jak relacjonuje "Super Express", Lech w pewnym momencie nie wytrzymał i puściły mu nerwy. Wykrzyczał do zgromadzonej publiczności, że do śmierci jego syna "przyczynili się właśnie tacy Cenckiewicze"!
"Były prezydent nie wytrzymał. - Mam tego serdecznie dość. Mój syn też nie wytrzymał psychicznie przez tych Cenckiewiczów i innych i skrócił sobie życie - powiedział. - Ile można cierpieć, ile można słuchać tych bzdur, tych kłamstw. Nie zasłużyłem na to - niemal wykrzyczał po chwili, jakby zrozumiał, że wcześniej powiedział zbyt mocno. Po tym stwierdzeniu spotkanie z Wałęsą zakończono" - relacjonuje tabloid.
***