Ledwie Donald Trump usłyszał zarzuty, a tu takie wieści o żonie Melanii. To nie były plotki
Donald Trump w ostatnim czasie ma sporo problemów związanych z postawieniem w stan oskarżenia. Były prezydent USA usłyszał łącznie cztery zarzuty dotyczące m.in. próby unieważnienia wyborów prezydenckich w 2020 roku. Wielu obserwatorów zastanawia fakt, dlaczego u jego boku od dłuższego czasu nie pojawia się żona Melania. Niespodziewanie w tej nurtującej ludzi sprawie wypowiedziała się była rzeczniczka Białego Domu. Zaskakujące, co przekazała...
Od kilku miesięcy w mediach głośno o problemach Donalda Trumpa z prawem. Do tej pory ława przysięgłych w Waszyngtonie postawiła byłemu prezydentowi już cztery zarzuty.
Chodzi m.in. o nielegalne działania mające odwrócić wynik przegranych przez niego wyborów w 2020 roku. Zdaniem śledczych były prezydent wiedział, że poniósł porażkę, ale mimo to dążył do nieuznania wyniku.
W tym celu miał próbować wykorzystać szturm na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku. Z ujawnionego przez prokuraturę dokumentu wynika, że Trump chciał nie dopuścić do zatwierdzenia przez Kongres prawowitego wyniku głosowania.
Sprawa oczywiście stała się bardzo medialna. Dziennikarze śledzą niemal każdy ruch Trumpa. Wielu zaczęło jednak zastanawiać, dlaczego u jego boku od miesięcy nie pojawia się tak wspierająca go to tej pory żona. Nic więc dziwnego, że na nowo odżyły plotki o rzekomym kryzysie w ich małżeństwie.
W jednym z ostatnich wywiadów, który ukazał się pod koniec lipca, Donald Trump niespodziewanie wspomniał w końcu o żonie, zapewniając że nadal mają ze sobą kontakt, choć przychodzi im poruszać bardzo trudne tematy.
"To nie jest przyjemne, gdy musisz powiedzieć żonie: "jutro zostanę postawiony w stan oskarżenia". Ona zapytała: "za co?", a ja odpowiedziałem: "absolutnie nie mam pojęcia" - wyznał w programie "The John Fredericks Show".
Teraz głos w sprawie zabrała Stephanie Grisham, która bardzo dobrze zna się z rodziną Trumpów, bowiem w czasie prezydentury Donalda pełniła funkcję rzeczniczki prasowej Białego Domu.
W rozmowie z CNN uznała, że milczenie Melanii jest bardzo wymowne i celowe:
"Ona uważa, że to jest jego problem i musi sobie z nim poradzić. Myśli, że on nie potrzebuje jej wsparcia i jest zbyt zajęta, żeby za nim podążać. Taka właśnie jest. Pojawi się u jego boku, kiedy będzie chciała, kiedy będzie na to perfekcyjne przygotowana" - wyznała była rzeczniczka.
Kobieta skomentowała też rzekomą rozmowę, którą Donald miał odbyć z żoną. Stwierdziła, że Melania, choć nie daje tego po sobie poznać, jest mocno zaangażowana w sprawę i cały czas trzyma rękę na pulsie, śledząc medialne doniesienia.
"Ona wie, kiedy on zostanie oskarżony. Wie, co się dzieje. Obserwuje media, tak samo, jak jej mąż" - przekazała Grisham
Ta wersja z kolei nieco odbiega od tego, o czym donosił m.in. magazyn "People", który informował, że Melania "nie chce słyszeć o żadnych zarzutach ciążących na jej mężu".
Informatorzy gazety opowiadali, że Melania "zdaje sobie sprawę z tego, kim naprawdę jest jej mąż". Jednak ponad wszystko ceni sobie "życie na wysokim poziomie, z którego nie zamierza rezygnować". Na występki męża wszak od lat przymyka oko, skupiając się na wychowywaniu ich wspólnego syna Barrona.
Czytaj też:
Donald Trump zawojował parkiet na weselu córki. Wydał ją za... afrykańskiego bogacza
Fanaberie Donalda Trumpa. Milioner ma nowe hobby w przerwie od polityki