Ledwie Gonera powrócił, a już takie doniesienia o synach aktora. To nie były plotki
Robert Gonera mógł zostać jedną z największych postaci polskiego kina. Jednak znienacka zniknął z ekranów i mediów. Teraz aktor powoli odbudowuje swoją pozycję zawodową. Swoje dorosłe życie zaczynają także jego synowie Teodor i Leonard. Czy pójdą w ślady znanego ojca? Jest tak, jak ludzie myśleli.
Robert Gonera w latach 90. był jednym z najlepiej zapowiadających się aktorów młodego pokolenia. Wielkie poruszenie wywołała jego rola w "Długu" Krzysztofa Krauzego, gdzie zdaniem wielu krytyków wzniósł się na szczyt swoich aktorskich umiejętności.
Większą rozpoznawalność Gonera zyskał nieco później, gdy na początku lat dwutysięcznych zagrał w serialu "M jak miłość", aktor wcielił się w postać męża Marty Mosowiak, Jacka Mileckiego.
Niestety, w 2007 roku Robert Gonera nagle zniknął ze świata show-biznesu. Aktor przestał grać w serialach i filmach, nie pokazywał się także publicznie. Później okazało się, że gwiazdor miał problemy zdrowotne oraz prywatne. Przez co rozpadło się jego małżeństwo, a celebryta stracił kontakt ze swoimi synami. Teraz aktor odbudowuje swoją pozycję zawodową, pojawia się w wielu serialach, wrócił także do obsady "M jak miłość". Mężczyzna po latach nawiązał także więź z synami.
Dziś synowie Gonery są już dorosłymi mężczyznami. Teodor ma 21 lat, a Leonard - 17. Wizualnie panowie są bardzo podobni do znanego ojca. Czy zamierzają pójść w jego ślady także zawodowo.
Niedawno 56-letni aktor pojawił się z synami w "Dzień dobry TVN". Jak się okazało, Teodor związał się z aktorstwem. Od zeszłego roku występuje w serialu "Lombard. Życie pod zastaw". Młody aktor nie ukrywa, że ojciec ostrzegał go przed branżą filmową, ale odniósł odwrotny skutek, bowiem to właśnie on zaszczepił w nim pasję do tego zawodu. Leonard uczęszcza do liceum we Wrocławiu i nie zdecydował jeszcze o wyborze swojej życiowej ścieżki.
Zobacz też:
Gonera wyjawił na temat Ostałowskiej i "M jak miłość". Nie chce się narażać
Kolejne smutne wieści na temat Roberta Gonery. Gwiazdor "M jak Miłość" już tego nie ukrywa