Ledwie Iwona i Gerard z "Sanatorium" wzięli ślub, a tu takie sceny. Smutne sceny w domu seniorów
Iwona Mazurkiewicz (65 l.) i Gerard Makosz (83 l.) nigdy nie ukrywali, że mają silne osobowości, które niekiedy się ścierają. Z czasem wyszło na jaw, że najwięcej emocji budzą w nich dwa zagadnienia: prowadzenie samochodu i prace ogrodnicze. Właśnie na ten drugi temat pokłócili się na Tik Toku. Iwona kiepsko zniosła sugestie męża, co i gdzie powinna posadzić w swoim ogrodzie pod Radomskiem...
Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz poznali się w 2. sezonie „Sanatorium miłości”, jednak na miłość przyszło im trochę poczekać.
Program opuścili jako single, jednak kilka miesięcy później wyszło na jaw, że spędzili razem wakacje w Egipcie. Ich związek stał się oficjalny, gdy wzięli udział w programie TVP „Bądźmy razem w domu”. Wtedy wyszło na jaw, że Iwona wprowadziła się do należącej do Gerarda willi z basenem w Zabrzu.
5 sierpnia 2023 roku urządzili huczny ślub i wesele w Zamku Królewskim w Niepołomicach, gdzie rok wcześniej, w lipcu 2022 roku świętowali swoje zaręczyny. Fani pary zastanawiali się, czy po ślubie zdecydują się w końcu zamieszkać razem na stałe, co w świetle wcześniejszych wypowiedzi Iwony, że nie wyobraża sobie wyprowadzki z ukochanego domu pod Radomskiem, nie wydawało się wcale oczywiste.
Ostatecznie małżonkowie zdecydowali się niczego nie zmieniać. Na szczęście ich domy dzieli zaledwie 130 km, więc przynajmniej nie muszą jeździć przez całą Polskę. Jak tłumaczyła Iwona w „Party”:
„Gdyby jedno z nas miało mieszkanie w bloku, to na pewno ciągnęlibyśmy do domku, bo tam jest przestrzeń, ogród, więc na pewno dążylibyśmy do tego, a ponieważ oboje mamy domy, to jest przepychanka, gdzie lepiej”.
Wypielęgnowane ogrody: Gerarda w Zabrzu, a Iwony pod Radomskiem są dla małżonków powodem do dumy. Oboje uważają się za doświadczonych ogrodników i na tym tle czasem dochodzi między nimi do spięć.
Ostatnio aż wióry poszły na Tik Toku, gdy Gerard odważnie zaproponował posadzenie klona w ogrodzie Iwony. Sporo ryzykował, zważywszy, że Iwona chwilę wcześniej stwierdziła, że w tym miejscu widziałaby judaszowca.
Rzeczywiście, pomysł nie przypadł Iwonie do gustu, jednak Gerard postanowił okazać stanowczość. Zwrócił się do żony słowami:
„Pozwolisz mi, że ja tutaj też będę trochę decydował?”
Iwona postanowiła pójść na kompromis i zgodziła się, by Gerard wziął na siebie decyzję, jakie drzewo zostanie posadzone w spornym miejscu. Być może uznała, że lepiej nie zaogniać sytuacji, gdy jest jeszcze tyle do zrobienia. Jak wyznała Mazurkiewicz:
„Ogród wygląda nieźle, chociaż pracy jest sporo, żeby to wszystko oczyścić”.
Jak wiadomo ze wspólnego wywiadu Iwony i Gerarda dla „Party”, nie tylko planowanie ogrodu sprawia, że mocno między nimi iskrzy. Inną sporną kwestią jest prowadzenie samochodu. Podczas testu na zgodność par małżonkowie nie mogli dojść w tej sprawie do porozumienia.
Iwona chwaliła się wirtuozerią jazdy, zapewniając, że zmienia biegi tak, żeby jej szklanka z dachu nie spadła, zaś Gerard podnosił kwestię „milionów kilometrów”, jakie przejechał w życiu, jeszcze za czasów, gdy jeździł do Niemiec do pracy. Jak przekonuje Mazurkiewicz w rozmowie z ShowNews.pl, tego rodzaju spory nie zwiastują żadnych kryzysów, po prostu taka jest dynamika ich związku:
„Ostatnio wylała się fala hejtu na mnie i męża. Ktoś napisał, że to "koniec Iwony i Gerarda". Nie jest to prawdą, bo mamy się w jak najlepszym porządku. U nas cały czas jest fajnie, nawet jeśli zdarzają się drobne nieporozumienia, to staramy się je wyjaśniać i być fair w kontaktach między sobą".
Przy okazji rozprawiła się z posądzeniami o interesowność. Jak przekonuje:
„Na tym polega prawdziwa miłość, by dawać bezinteresownie drugiej osobie siebie. Pieniądze to fajny dodatek to życia, a nie jego główny cel”.
Zobacz też:
Iwona z "Sanatorium miłości" szokuje. Nie do wiary, co powiedziała o nowej edycji
Iwona i Gerard z "Sanatorium" wyjawili prawdę. To ich spotyka w rodzinnym mieście
"Sanatorium miłości": Szykuje się duży dramat? Widzowie są zaciekawieni!