Ledwo oficjalnie ogłosił, a już złamał zasady. Teraz Najman tłumaczy się ws. Eurowizji
Chociaż do kolejnej odsłony Eurowizji pozostało jeszcze sporo czasu, niezmiennie budzi ona duże emocje. Ostatnio poważną chęć wzięcia udziału w konkursie zadeklarował Marcin Najman, czym kompletnie zaskoczył zarówno fanów, jak i przeciwników. Szybko jednak okazało się, że gwiazdor... złamał regulamin. Teraz postanowił się z tego wytłumaczyć.
Konkurs Piosenki Eurowizji odbywa się niemal nieprzerwanie od 1956 roku i wciąż budzi duże zainteresowanie na kontynencie. Nie inaczej jest i w Polsce; wystarczy przypomnieć sobie kontrowersje z ostatnich lat wokół wybrania na reprezentantów Rafała Brzozowskiego, Blanki Stajkow czy Luny (w preselekcjach pokonała ona im. Justynę Steczkowską, Nataszę Urbańską czy Edytę Górniak).
Na początku września pojawiły się plotki, że w kolejnej edycji rywalizacji, którą zaplanowano na połowę maja przyszłego roku w szwajcarskiej Bazylei, nasz kraj poprowadzi do zwycięstwa JoJo Siwa; TVP jednak zaprzeczyło tym doniesieniom. Wiadomo, że chrapkę na udział w międzynarodowym show ma też Julia Żugaj.
Ale tej kandydatury chyba nikt się nie spodziewał. Mowa mianowicie o Marcinie Najmanie, sportowcu, który aktualnie najmocniej skupia się na "działalności celebryckiej". Miesiąc temu gwiazdor wypuścił piosenkę "Jest jak jest", a niedługo później ogłosił, że zamierza pokazać ją całemu światu.
"Moi drodzy, już oficjalnie. Jako Marcin Najman & Bass Brothers wysłaliśmy zgłoszenie do preselekcji na Eurowizję 2025. Decyzję komisji, kto w preselekcjach wystąpi, poznamy 14 stycznia. Koncert, który wyłoni reprezentanta Polski na Eurowizję, odbędzie się 14 lutego w siedzibie TVP" - napisał Marcin Najman na portalu X, jego wpis jednak szybko został usunięty. Na wyjaśnienie nie trzeba było długo czekać.
Wygląda na to, że pięściarz, zanim jeszcze właściwie cokolwiek zrobił, już złamał zasady przeglądu.
"Z regulaminu TVP jasno wynika, że: 'Po pierwsze: Zgłaszający się nie mogą podawać do publicznej wiadomości informacji o przystąpieniu do krajowych preselekcji. Po drugie: Naruszenie Regulaminu powoduje wykluczenie z udziału'. Następstwem, w razie zgłoszenia omawianej propozycji, powinno być niedopuszczenie piosenki do etapu przesłuchań utworów przez członków komisji konkursowej" - wyjaśnił Plotkowi Szymon Stellmaszyk, który uchodzi w branży za znawcę Eurowizji.
Do sprawy postanowił odnieść się główny zainteresowany. Jego słowa zadziwiają.
"Napisałem faktycznie, że się zgłosiłem, bo robiłem to w nocy. Moja aktywność zwykle wynika przed snem, bo wtedy mam na to czas. Powiedziałem sobie: 'Przecież chyba nic się nie stanie, jak napiszę, że się zgłosiłem, a zrobię to następnego dnia rano'. No i rano już przeczytałem, że złamałem regulamin. No właśnie nie złamałem, bo ja się nigdzie nie zgłosiłem" - tłumaczył w podcaście "WojewódzkiKędzierski".
Najman ma zresztą konkretne zdanie na temat tego typu reguł.
"Te obostrzenia, które teraz są wprowadzane, że nie można informować o tym, że się zgłosiło do konkursu, naprawdę wyłączają wielu młodym artystom możliwość budowania bazy swoich fanów i promowania się. Doprowadzamy do tego, że tak naprawdę wielkie firmy fonograficzne decydują o wszystkim. Natomiast jeszcze w tamtym roku chyba decydowali jurorzy. W tym roku ma decydować publiczność i na tym opieram swoją pewność" - mówił Kubie Wojewódzkiemu i Piotrowi Kędzierskiemu.
Najman jest bowiem przekonany, że wygraną ma w kieszeni.
"Jadę po zwycięstwo, a nie wystąpić. (...) Z muzyką jest jak z boksem: wychodzisz na ring, żeby wygrać. Jeśli dopuścisz do siebie myśli, że możesz przegrać, to już przegrałeś" - zawyrokował.
Zobacz też:
Nagłe rozstanie Artura Orzecha z TVP wywołało lawinę komentarzy. Słono go to kosztowało
Marcin Najman może liczyć na wsparcie ukochanej żony. Wiemy, kim jest Julita
Telewizja Polska ogłasza decyzję o udziale w Eurowizji 2025. Deklaracja padła wprost