Ledwo założył zbiórkę na leczenie, a już takie efekty. Tomasz Jakubiak ma powody do radości
Nieco ponad miesiąc temu Tomasz Jakubiak przekazał smutną wiadomość o zmaganiach z bardzo poważną chorobą. Odzew na jego oświadczenie był ogromny i wręcz natychmiastowy. Na zbiórce, którą uruchomił znany z TVN kucharz, zebrana kwota powiększała się z minuty na minutę i w zaledwie dobę osiągnęła naprawdę wysoki poziom. Po upływie tygodnia suma ta znacznie się pomnożyła.
Tomasz Jakubiak przez długi czas ukrywał, jaki jest prawdziwy powód jego imponującego zrzucenia zbędnych kilogramów. Prawdę wyjawił dopiero kilka tygodni temu, oświadczając, że choruje na rzadki typ nowotworu, którego leczenie jest niezwykle kosztowne. Mężczyzna postanowił więc, że do zgromadzenia funduszy wykorzysta stworzony przez siebie produkt.
"Pisząc 'Ugotuj mi, Tato' nie myślałem, że życie zgotuje mi taki scenariusz. Wtedy nie byłem jeszcze tatą - a to najważniejsza rola, jaką dostałem. Dziś wiem, że ta książka nie tylko łączy rodziny przy stole i we wspólnym spędzaniu czasu, ale też... pomaga mi i mojej rodzinie w walce o zdrowie. Nigdy bym nie pomyślał, że dochód z jej sprzedaży przeznaczymy na coś tak poważnego jak moje leczenie" - zapowiedział w mediach społecznościowych.
Reakcja, z jaką spotkało się najpierw jego osobiste wyznanie, a później prośba o pomoc, przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Zewsząd zaczęły spływać do niego słowa wsparcia, a dzięki wielokrotnym udostępnieniom informacja o trudnej sytuacji Jakubiaka lotem błyskawicy rozprzestrzeniła się po sieci. Okazało się, że istnieje mnóstwo osób, które chcą pomóc sympatycznemu kucharzowi, co w pewnym sensie przysporzyło mu nawet kłopotów.
"Minęło już kilka dni, odkąd wrzuciłem post o sprzedaży e-booka, i powiem wam, że cały czas nie mogę się nadziwić tym, co się dzieje. To przerosło wszelkie moje oczekiwania - nie tylko moje, bo moich serwerów też, za co serdecznie was przepraszam. Niestety z siostrą nie ogarnęliśmy i wiemy o tym, że wiele osób się zdenerwowało, bo nie dostało linków na czas, bo nie mogło pobrać książki, bo płatności były odrzucane. Staramy się to wszystko naprawiać na bieżąco" - tłumaczył gwiazdor, jeszcze raz dziękując za niesamowite wsparcie.
Już wtedy zapowiedział, że niebawem ruszy oficjalna zrzutka funduszy na jego leczenie. Patrząc na to, jakim zainteresowaniem cieszyła się książka, Jakubiak domyślał się, że i zbiórka nie będzie długo "stać" w miejscu. I się nie pomylił.
Jakubiak opisał swoje trudne położenie na stronie serwisu, w którym zaczął zbierać fundusze.
"Ostatnimi czasy życie mnie nie oszczędza, ale nie mam zamiaru tak łatwo się poddać! Znalazłem się w bardzo trudnej sytuacji zdrowotnej. Kilka miesięcy temu zdiagnozowano u mnie bardzo rzadki i groźny nowotwór. Choroba przyszła nagle i wywróciła do góry nogami życie moje i moich bliskich (...)" - napisał szef kuchni.
Wytłumaczył, że z uwagi na duże kwoty, których wymaga terapia, nie jest w stanie sam jej sfinansować.
"Każde badanie, które muszę wykonać (...), to średni koszt 8-10 tys. euro, a to dopiero początek mojej drogi i walki z nowotworem. Po wykonanych badaniach podjęta zostanie decyzja o dalszych metodach leczenia i kraju, do którego się udam; mogą być to Stany Zjednoczone, Szwajcaria bądź też Japonia. Miesięczne koszty leczenia zaczynają się od kilkuset tysięcy dolarów" - tłumaczył Jakubiak, dodając jednocześnie, że niewykorzystane środki (jeśli takowe będą), przeznaczy na leczenie najmłodszych zmagających się z podobnymi problemami co on.
Apel 40-latka spotkał się z niemal natychmiastowym odzewem. W ciągu zaledwie doby na liczniku znalazło się ponad 305 tys. złotych. Nieco ponad tydzień od założenia zrzutki kwota ta wynosi już niemal 900 tys.
Zobacz też:
Postanowiła pomóc Tomaszowi Jakubiakowi. Jej gest wzruszył ludzi do łez
Tomasz Jakubiak nagle udostępnił nagranie ze szpitalnego łóżka. "Przestał współpracować"
Żona Tomasza Jakubiaka zaszła w ciążę na pierwszej randce. Nie od razu byli razem