Legendarny polski aktor kilka razy oszukał przeznaczenie. Wyjawił, że życie zawdzięcza dwóm matkom
Tadeusz Fijewski był jednym z najwybitniejszych polskich aktorów XX wieku. Nieśmiertelność przyniosły mu role Rzeckiego w filmowej „Lalce”, Kuby w „Chłopach” i starego Czereśniaka w „Czterech pancernych i psie”. Niewiele osób wie, że aktor cudem uszedł z życiem...
O tym, by zostać aktorem, Tadeusz Fijewski marzył od dzieciństwa. Tuż po 10. urodzinach zadebiutował na scenie stołecznego Teatru Polskiego, a - zanim w 1928 roku przystąpił do eksternistycznego egzaminu aktorskiego - miał już na swoim koncie kilkanaście ról w spektaklach paru warszawskich teatrów. Egzaminu nie zdał, ale z marzeń o aktorstwie nie zrezygnował.
W 1936 roku 25-letni wówczas Tadeusz ukończył Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej i wyruszył w Polskę z objazdowym Teatrem Dla Dzieci "Płomyk". Do Warszawy wrócił kilka miesięcy przed wybuchem wojny.
3 maja 1940 roku Tadeusz Fijewski i jego przyjaciel - aktor Jerzy Kaliszewski - trafili do więzienia na Pawiaku. Znaleźli się w gronie pierwszych ofiar ulicznych łapanek, które zaczęto przeprowadzać kilka dni wcześniej.
"Na Pawiaku przetrwałem dzięki "Wielkiej Improwizacji" z "Dziadów". Codziennie powtarzałem ją raz za razem, wierząc, że kiedy wyjdę na wolność, zagram Konrada. To było moje największe marzenie. Nigdy się nie spełniło" - wyznał wiele lat po wojnie na łamach "Stolicy".
Tadeusz spędził w więzieniu parę tygodni. Prosto z Pawiaka został przewieziony do Dachau, a później do Sachsenhausen. Ocalał cudem - matka Jurka Kaliszewskiego oddała całą swoją biżuterię w zamian za pomoc w wydostaniu syna i jego przyjaciela. Poskutkowało i pod koniec 1941 roku Tadeusz i Jerzy odzyskali wolność.
"Mam dwie matki. Tę, która dała mi życie i tę, która mi to życie ofiarowała po raz drugi" - twierdził aktor w wywiadach.
"Polski Chaplin", bo tak nazywano Tadeusza Fijewskiego, pracował w stołecznym barze Fortuna jako chłopiec na posyłki, był też kelnerem w Królewskiej Gospodzie i występował, gdzie tylko można było występować.
Po opuszczeniu obozu Tadeusz Fijewski zatrudnił się w teatrze w Toruniu, później przez pewien czas grał na scenach w Łodzi, aż w końcu w 1947 roku wrócił do Warszawy, gdzie pracował do śmierci (zmarł 12 listopada 1978 roku).
Fijewski był jednym z najbardziej lubianych polskich aktorów wszech czasów - filmy z jego udziałem (m.in. seria "Pan Anatol...", "Kalosze szczęścia", "Wiosna panie sierżancie" i "Lalka") cieszyły się ogromnym powodzeniem, a seriale i spektakle Teatru Telewizji, w których grał, przyciągały przed telewizory miliony Polaków. Wielkimi fanami "polskiego Chaplina" byli... Charlie Chaplin i Laurence Olivier.
Największą miłością aktora był teatr. W ciągu trwającej 50 lat kariery Tadeusz Fijewski zagrał - jak podaje Taranienko - w 1587 sztukach teatralnych i 589 telewizyjnych!
"Jestem aktorem spełnionym, choć wciąż spragnionym nowych ról" - żartował w rozmowie ze "Stolicą" wkrótce po swych 60. urodzinach.
Także prywatnie Fijewski był człowiekiem spełnionym. Jego małżeństwo z aktorką Heleną Makowską uchodziło za bardzo szczęśliwe. Para co prawda nie doczekała się wspólnych dzieci, ale razem wychowała syna Heleny z jej pierwszego związku. Tadeusz przeżył ukochaną o 14 lat. Po jej odejściu poświęcił się pomocy tym, którzy najbardziej jej potrzebowali - dzieciom z sierocińców.
Dopiero po śmierci aktora wyszło na jaw, że przez wiele lat regularnie przekazywał ogromne kwoty jednemu ze stołecznych domów dziecka. Nikt o tym nie wiedział.
Tadeusz Fijewski spoczywa obok żony w alei zasłużonych na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Zobacz też:
Mało kto wie, jak wygląda syn Jana Englerta. Aktor pokazał się z nim na 80. urodziny