Legendarny spiker TVP zostawił dla niej... Irenę Dziedzic! Żona była miłością jego życia
Zmarły dziesięć lat temu legendarny spiker Telewizji Polskiej Jan Suzin przez pół wieku szedł przez życie u boku aktorki Alicji Pawlickiej. Choć przypisywano mu liczne romanse, był wierny żonie...
Zanim w 1958 roku Jan Suzin poznał Alicję Pawlicką, był narzeczonym... Ireny Dziedzic, z którą łączyły go wielka namiętność, wspólne mieszkanie przy ulicy Hożej w Warszawie i kredyt w wysokości 65 tysięcy złotych zaciągnięty na zakup małolitrażowego autka AWZ P70. Para telewizyjnych gwiazd szykowała się do ślubu i pewnie założyłaby rodzinę, gdyby gospodyni "Tele-Echa" zdążyła rozwieść się z inżynierem Januszem Bałabanem przed pojawieniem się w życiu jej kochanka młodziutkiej aktorki.
25-letnia Alicja Pawlicka była w trakcie rozwodu z Mieczysławem Gajdą, który - kiedy nosiła pod sercem jego dziecko - zdradził ją z Jerzym Nasierowskim, gdy w gmachu TVP na Placu Powstańców po raz pierwszy spotkała Jana Suzina.
Alicja Pawlicka wspominała po latach, że po spektaklu na żywo, w którym brała udział, a który zapowiadał Jan Suzin, odbyła się kameralna impreza w... charakteryzatorni. Ją, jako że była jedyną w towarzystwie osobą niepijącą, wysłano do pobliskich delikatesów po alkohol. Wróciła z butelką wiśniówki.
"Zaprosiłam Janka... Bo jak wszyscy, to wszyscy! Były rozmowy, śmiechy, zabawa. A potem, gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić, Janek mówi: "No to ja odprowadzę panią". Ale najpierw zaprosił mnie jeszcze do Kameralnej, na Foksal. To był bardzo miły wieczór" - wspominała w posłowiu wydanej niedawno książki Jana Suzina "Nieźle się zapowiadało".
Jan i Alicja od pierwszego wejrzenia poczuli do siebie ogromną sympatię, która bardzo szybko przerodziła się w uczucie znacznie od niej poważniejsze. Uznali, że nie ma sensu się przed nim bronić i zaczęli regularnie się spotykać, co jednak dość długo trzymali w tajemnicy nawet przed przyjaciółmi. On był przecież w związku z Ireną Dziedzic, ona wciąż czekała na rozwód z Gajdą...
Irena Dziedzic w końcu dowiedziała się od "życzliwego" kolegi, że narzeczony zdradza ją z atrakcyjną aktorką. Spakowała jego rzeczy do niewielkiej walizki i wystawiła ją za drzwi. Spiker nie przypuszczał, że była ukochana dosłownie puści go w skarpetkach! Pewnego dnia zjawił się u niego komornik - okazało się, że Irena przestała spłacać kredyt, który on jej podżyrował. Szczegóły rozstania i konfliktu gwiazd Telewizji Polskiej dokładnie opisał... funkcjonariusz PRL-owskich Służb Bezpieczeństwa, który przez kilka lat zbierał "kwity" na prowadzącą "Tele-Echo" i informował swych przełożonych o każdym kroku gwiazdy zarejestrowanej przez SB dla niepoznaki pod pseudonimem "Marlena".
"Po zerwaniu z Suzinem Dziedzicówna zabrała mu samochód, sprzedała, a pieniądze całe wzięła sobie. Posunięcie to motywowała ponoć następująco: Po pierwsze nie będzie Suzin woził byle dz**ek samochodem, którym kiedyś jeździła Irena Dziedzic. Po drugie, w okresie płacenia rat Suzin był bez grosza, u niej mieszkał, u niej jadł za jej pieniądze, a więc wóz jest jej. Po przeprowadzeniu sprzedaży nie spłaciła rat, wobec czego komornik egzekwował należność za raty u Suzina" - czytamy w znajdującej się w aktach IPN-u notatce na temat "Marleny".
Jan Suzin w końcu spłacił cały kredyt i zapomniał o mściwej eksnarzeczonej. Tymczasem Alicja Pawlicka doczekała się rozwodu i nic już nie stało na przeszkodzie, by oboje mogli wreszcie ułożyć sobie życie razem. Na ślubnym kobiercu stanęli w 1965 roku.
Jan i Alicja uchodzili za małżeństwo doskonałe. Udało się im stworzyć dom pełen miłości, byli ze sobą bardzo szczęśliwi i nie wyobrażali sobie życia bez siebie.
"Rozstawaliśmy się praktycznie tylko wtedy, gdy mąż jeździł prowadzić koncerty, żeby zarobić parę groszy. Bo zarabialiśmy grosze... Trzeba było dorabiać" - opowiadała Alicja Pawlicka redaktorce książki Jana Suzina, Dorocie Koman.
Jan Suzin nigdy nie mówił w wywiadach o żonie. Pytany o Alicję, ograniczał się do stwierdzenia, że jest szczęściarzem, bo ma u boku cudowną kobietę.
Gdy w 2003 roku emerytowany już wtedy spiker zaczął chorować, Alicja Pawlicka nawet na krok go nie odstępowała. Niewiele osób wiedziało, że Jana zżera rak.
"Świetnie się maskował. Długo był jeszcze wyprostowany, dobrze się trzymał, chodził uśmiechnięty. A potem... jakby się zapadł w sobie. Nie chciał już do szpitali, był w domu" - wspominała na kartach "Nieźle się zapowiadało".
Alicja Pawlicka nie miała pojęcia, że jej mąż spisuje swe wspomnienia. Dopiero kilkanaście miesięcy po śmierci Jana Suzina (odszedł 22 kwietnia 2012 roku), porządkując jego rzeczy, znalazła w komodzie rękopis "Nieźle się zapowiadało". Parę lat później zdecydowała się wydać książkę.
"Mąż był wspaniałym człowiekiem - bardzo szlachetnym, wrażliwym na sprawy wyższe niż codzienność" - powiedziała "Trybunie", wspominając Jana.
Alicja Pawlicka ma obecnie 89 lat. Niedawno wyznała w wywiadzie, że nigdy nawet przez moment nie żałowała, że poświęciła swą karierę aktorską, by stworzyć ukochanemu dom, o jakim marzył, a potem - gdy zachorował - opiekować się nim aż do końca. Wciąż nie pogodziła się z jego odejściem...
***
Zobacz także:
Jan Suzin: Szokujące, jakim naprawdę człowiekiem był uwielbiany przez telewidzów spiker...
Szokujące, jak bardzo Jan Suzin nie znosił telewizji! Wszystko ujawniono po jego śmierci
Jan Suzin: Nigdy nie pożegnał się z widzami... Dlaczego odszedł z TVP bez słowa?