Leszczyński tłumaczy się z "transseksualistki"
Robert Leszczyński zapowiada, że odwoła się od wyroku sądu, na mocy którego ma przeprosić Isis Gee i zapłacić 100 tysięcy złotych odszkodowania. Dziennikarz twierdzi, że określając piosenkarkę mianem transseksualistki, nie powiedział nic obraźliwego.
"Jak głoszą plotki, a potwierdzają to oczy i intuicja, Polska, uważana na Zachodzie za kraj homofonów, wysyła na Eurowizję transseksualistkę. Mając na uwadze sukces izraelskiego transseksualisty sprzed dziesięciu lat, mamy wreszcie szansę zaistnieć na tym festynie kiczu" - napisał Leszczyński w tygodniku "Wprost" przed finałem europejskiego konkursu piosenki.
Tekst okazał się dla niego podwójnie pechowy - nie sprawdziły się jego przypuszczenia (Isis zajęła ostatnie miejsce), a na dodatek został pozwany przez piosenkarkę za bezpodstawne pomówienia. Sąd nakazał Robertowi i "Wprost" przeprosić ją i zapłacić 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
W rozmowie z "Twoim Imperium" Leszczyński zapowiada, że odwoła się od wyroku, którym jest "bardzo zdziwiony":
"Artykuł, opublikowany przeze mnie tuż przed występem Isis na Eurowizji, nie dotyczył samej artystki, tylko jej jako zjawiska scenicznego. Pisząc o niej transseksualistka, nie chciałem jej obrazić, stwierdzałem fakt. A przed sądem nie chciałem udowadniać, czy Isis jest kobietą, czy nie, ale to, że użycie słowa transseksualistka nie jest negatywne. To jak, jakbyśmy o kimś mówili, że jest blondynem" - mówi krytyk.
Zobacz również:
Leszczyński ma przeprosić Isis Gee
Leszczyński zachwycony Rubikiem (to nie jest Prima Aprilis)!