Lewandowska przybyła do niego po zmroku. Na miejscu spędziła zaledwie 30 minut
Już dziś wieczorem mecz zagrają Polska i Estonia. Ponieważ sportowe wyzwanie związane jest z awansem na Euro 2024 lub jego brakiem, ludzie nie kryją silnych emocji. Nic więc dziwnego, że w tak stresującej chwili, po osłoną nocy, do Roberta Lewandowskiego przybyła jego ukochana, Anna. Oto szczegóły zajścia.
Mecz o awans do Euro 2024 już dziś o 20:35. Robert Lewandowski w czasie przygotowań może liczyć na wsparcie fanów, ale i najbliższych - Anna Lewandowska niemal równo 24 godziny przed sportowym zmaganiem, po zmroku pojawiła się w hotelu reprezentacji Polski w Warszawie. Przyłapali ją przejęci paparazzi.
Według fotografii Anna pojawiła się przed hotelem, wcześniej opuszczając luksusowego mercedesa klasy G. Odbyło się to w godzinach późnych, dlatego Lewandowskiej towarzyszył ochroniarz reprezentacji. Razem z nim udała się tylnym wejściem do środka hotelu. Spędziła tam niecałe pół godziny.
Ze względu na tak krótki czas pobytu podejrzewa się, że Anna jedynie uraczyła męża miłym słowem i motywacją. Lewandowska prawdopodobnie ma na uwadze, że nastroje wśród kibiców są różne, dlatego chce, by Robert pozostał skupiony i skuteczny. Podobne priorytety ma trener drużyny.
"Chcemy doskonalić to, co mamy i poprawić, to co szwankowało. Najważniejsze, abyśmy byli skuteczni. W meczach eliminacyjnych z Mołdawią i Czechami właśnie tego zabrakło. Możemy nad tym w minimalnym stopniu popracować" powiedział Michał Probierz na pierwszej konferencji prasowej dotyczącej Euro 2024.
Co ciekawe, o sile rozmowy między zakochanymi Robert mówił już w przeszłości. Na łamach "Sportu Bilda" tak wypowiadał się o komunikacji z żoną:
"Najlepszym rozwiązaniem jest dla mnie rozmowa! Moja żona Anna doskonale wie, kiedy powinna ze mną rozmawiać, a kiedy lepiej chwilę poczekać. Anna potrafi czytać w moich myślach. Ma idealne wyczucie czasu i zawsze poprawia mi humor" - rozpływał się reprezentant Polski.
Ona za to wcześniej poruszała temat presji, która nie odpuszcza przed meczem.
"Wciąż dążyłam do doskonałości. W sporcie jest tak, że dzisiaj ci poszło super, a jutro przegrywasz. A znowu kiedy wygrywasz, to potem pracujesz jeszcze dwa razy ciężej, żeby udowodnić, że to zwycięstwo było zasłużone. A poza tym rośnie apetyt na kolejne. Miałam z tym problem, przyznaję" - mówiła w rozmowie z "Galą".
Przy okazji nie zapomniała o własnym sukcesie. Ją również Robert bardzo wspiera we wszystkich stresujących sytuacjach.
"Kiedy byłam małą dziewczynką, nie wierzyłam w siebie, a teraz uwierzyłam. Dużo ludzi mówi, że sukces zawdzięczam Robertowi. Można jednak spojrzeć na to też tak, że miałam dwa razy więcej pracy do włożenia, żeby pokazać ludziom, że mimo bycia żoną Roberta od zawsze pracowałam, robiłam i robię coś swojego" - stwierdziła.
Czytaj też:
Lewandowska przejęła się losem młodych. Radykalna decyzja znanej trenerki
Lewandowska przeżyła wielki szok z samego rana. Przekazała wieści o Robercie
Lewandowskiemu pokątnie wymsknęło się słówko o Annie. I to publicznie