Lewandowska wykonała pierwszy ruch w mediach. Fani wciąż czekają na jej powrót
Anna Lewandowska od kilkunastu dni nie korzysta z mediów społecznościowych. Decyzja o odcięciu się od dawnych zwyczajów zadziwiła jej fanów i na ratunek musiał pospieszyć managment gwiazdy. Ostatecznie gorliwi fani zauważyli jednak, że żona Lewego wciąż korzysta z mediów społecznościowych. Znaleźli trop, który można uznać za prawdziwy dowód. Znamy szczegóły.
Fani Ani Lewandowskiej przestraszyli się, gdy okazało się, że znana trenerka fitnessu, która zwykle jest szalenie aktywna na Instagramie, postanowiła odciąć się od mediów społecznościowych. Wielu zachodziło w głowę, co może być powodem tej decyzji, bo przecież żona Roberta Lewandowskiego zarabia na prowadzeniu profilu i za jego pomocą reklamuje swoje biznesy.
Managment gwiazdy szybko pospieszył z wyjaśnieniami, by ratować sytuację i przyznał w rozmowie z Pudelkiem, że gwiazda odłożyła telefon na czas wakacji i chce w pełni korzystać z urlopu w rodzinnym gronie. Z tego względu zdecydowała, że przez ten czas nie będzie aktualizowała swojego profilu tak jak zwykle, dodając nowe treści.
Lewandowska od pewnego czasu stroni więc od mediów, co nieco martwi jej zagorzałych fanów, łaknących kontaktu z idolką. Na szczęście, co bardziej wnikliwi, wyłapali, że brak postów nie oznacza, że żona polskiego piłkarza zupełnie zrezygnowała z bycia w sieci.
Aktywność Ani dało się zauważyć dzięki jednemu polubieniu. Żona Roberta Lewandowskiego nie mogła bowiem przejść obojętnie wobec nowego zdjęcia swojej teściowej.
"Wy widzicie, że Anna Lewandowska polubiła to zdjęcie?" - dopytywała jedna z internautek. Niemniej jednak nikt nie odpowiedział na jej komentarz, choć polubienie faktycznie jest widoczne pod postem.
Zobacz też:
Koniec spekulacji. Wiemy, dlaczego Anna Lewandowska zniknęła z mediów
Co dzieje się z Anną Lewandowską? Wciąż nie ma wieści po nagłym zniknięciu. Fani zaniepokojeni
Nie tak kolorowo jak wszyscy myślą. Lewandowscy pokłócili się w restauracji
Ujawniła gigantyczne zarobki Lewandowskiej. Takiego wyniku nawet Robert mógł pozazdrościć