Lindsay Lohan atakuje ojca
Lindsay Lohan skrytykowała swojego ojca - Michaela Lohana - za to, że zmyśla na jej temat "niestworzone rzeczy", czym rani ją od kilku miesięcy.
Co więcej, aktorka znana z filmu "Wredne dziewczyny" wniosła ostatnio do sądu o zakaz zbliżania się do niej ojca pod wpływem obaw, że może zostać przez niego porwana.
Jak podaje portal Contactmusic.com, gwiazda wyjaśniła:
"Jest mi bardzo przykro, że ktoś, kto nazywa się moim ojcem, musi komunikować się ze mną jedynie za pośrednictwem mediów. Nie rozmawiałam z nim i nie odpowiadałam na jego zawierające groźby wiadomości przez ostatnie kilka miesięcy. To takie smutne, że za wszelką cenę chce on być w centrum zainteresowania mediów używając do tego celu mojego nazwiska i nieprawdopodobnych kłamstw. Zamiast tego mógłby spróbować zachowywać się jak prawdziwy ojciec".
W ubiegłym tygodniu Michael Lohan, który ostatnio zdradził mediom, że jego córka jest uzależniona od silnych leków, powiedział w wywiadzie dla jednego z serwisów plotkarskich, że chce ją porwać i umieścić w odizolowanym miejscu.
"W tym tygodniu spotykam się z sędzią. Jeśli nie dostanę prawa do opieki nad nią, to zabiorę ją gdzieś i przywrócę ją do porządku, chociaż wiem, że oskarżą mnie wtedy o porwanie" - oznajmił ojciec gwiazdy.
23-letnia Lohan twierdzi tymczasem, że nie jest uzależniona od leków i nie ma w związku z tym w planach pobytu w klinice odwykowej. Niedawno jednak nawet jej znajomi podnieśli jednak alarm w tej sprawie tłumacząc to niepokojem o aktorkę.
"Ona jednak nawet nie bierze pod uwagę leczenia" - zdradziła mediom osoba z otoczenia gwiazdy.