Lindsay Lohan nie przyznaje się do kradzieży
Lindsay Lohan zdementowała doniesienia, jakoby miała wykraść recepturę na samoopalacz, który firmuje swoim nazwiskiem. Gwiazda oznajmiła, że oskarżająca ją o to chemiczka z Florydy, chce jedynie wyciągnąć od niej pieniądze.
Aktorka wylansowała niedawno wraz z przyjaciółką - bizneswoman Lorit Simon samoopalacz w sprayu o nazwie Sevin Nyne i kilkakrotnie mówiła w promujących go wywiadach, że wymyślenie receptury kosmetyku zajęło im ponad trzy lata.
Jednak chemiczka Jennifer Sunday z Tampy utrzymuje, że na kilka miesięcy przed pojawieniem się tego kosmetyku na rynku, pokazała Simon próbki opracowanej przez siebie "mgiełki samoopalającej", a ta później jej skład do spółki z Lohan.
Sunday i Simon prowadziły wcześniej negocjacje na temat współpracy przy wprowadzeniu jej samoopalacza do sprzedaży, jednak nie mogły porozumieć się w kwestii finansowej.
Sunday skierowała już do sądu w Tampie pozew przeciwko kobietom, w którym zarzuca im kradzież oraz nielegalne praktyki handlowe. Teraz natomiast 23-letnia aktorka postanowiła publicznie ustosunkować się do tych oskarżeń.
Lohan napisała na swoim profilu na portalu społecznościowym Twitter.com: "Receptura na Sevin Nyne nie została wykradziona! Ta kobieta chce tylko od nas wyciągnąć kasę!".