Lipowska: On stale jest obok mnie
Kiedy 6 grudnia Teresa Lipowska (73 l.) odbierała nagrodę Wielkiego Splendora za role w teatrze radiowym, dedykowała ją zmarłemu mężowi, aktorowi Tomaszowi Zaliwskiemu.
- Mam tu na piersi specjalny wisiorek z jego obrączką - powiedziała wzruszona. Tak aktorka dzieliła się sukcesem z najbliższą osobą, która wspierała ją przez 44 lata.
- Jeśli mówimy "kobieta rodzinna", to widzimy Teresę - mówi jej znajoma. Oczywiście ma na to wpływ rola Barbary Mostowiak w serialu "M jak miłość", jednak i w życiu rodzina jest dla niej najważniejsza.
Zawsze chciała mieć wokół siebie gromadkę dzieci. Ma tylko Marcina, który urodził się w chwili, gdy po 10 latach starań o dziecko podjęła kroki adopcyjne. Kolejnych potomków już mieć nie mogła.
- Żałuję, że nie mam więcej dzieci, ale jestem szczęśliwa, bo choć mam jednego, za to wspaniałego syna o wielkim sercu. Ale mam też córkę - moją synową Anię, którą bardzo kocham - mówiła w wywiadzie. Jest także babcią adoptowanych wnucząt.
- Szymuś i Ewusia są najpiękniejszymi darami losu nie tylko dla nich, ale i dla mnie - wyznaje. Z nimi pani Teresa spędza święta po śmierci męża.
- Wigilia zawsze jest bardzo tradycyjna. Gram na pianinie i śpiewamy kolędy. Nie jadamy mięsa i wędlin, choć jest to już dozwolone. Mamy takie piękne postne dania, opierające się na grzybach, śledzikach i karpiach. Po co łamać tradycję?
Tegoroczne święta będą piątymi bez męża. Aktorka jest pewna, że Tomasz nie odszedł od niej tak całkowicie. - Jestem osobą wierzącą i wierzę w to, że on jest stale gdzieś obok mnie, że mnie od wielu rzeczy chroni, do wielu rzeczy mnie namawia lub mi je odradza. Czasem, gdy muszę się na coś zdecydować, słyszę głos, który mi podpowiada i myślę, że to on steruje moimi myślami - tłumaczy.
A. Bazia
(nr 50/51)