Liroy mówi o planach Putina. Przerażające, co knuje rosyjski dyktator
Liroy, który jest bohaterem programu "Przez Atlantyk", twierdzi, że kiedy zasiadał w ławach poselskich, niejednokrotnie zwracał uwagę na zapędy Putina. Dziś mówi wprost o jego planach. "Jemu chodzi o to, żeby ten Związek Radziecki z powrotem skonsolidować. Ale to już nie są te czasy, to nie jest ten świat, o którym on myśli".
Zdaniem rapera przywódca Rosji jest nieobliczalny i można się po nim wszystkiego spodziewać. Sam - jak twierdzi - ostrzegał przed jego agresją.
- Mówiliśmy to często, że jeżeli Europa się nie opamięta, a szczególnie Niemcy będą tak ignorowali to, co Rosja szykuje, to dojdzie do takiej sytuacji. Nie trzeba było być jakimś szczególnym strategiem i politologiem, żeby wiedzieć, że do tego dojdzie, bo było widać, co Putin robi przez lata. Oczywiście ja czasami z kolegami mówiłem o tych rzeczach, zdarzało się, że niektórzy z opozycji mówili, że jesteśmy świrami, że to wymyślamy. Ale to było do przewidzenia. Putin od samego początku, od kiedy uzyskał władzę, mówił o tym, że jego celem jest znowu Związek Radziecki - mówi Liroy agencji Newseria Lifestyle Liroy.
Wskazuje na to, że prezydent Rosji zawsze miał wielkie ambicje i dalekosiężne plany. Dlatego też jego zdaniem na Ukrainie może się nie zatrzymać.
- Myślę, że jemu chodzi o to, żeby ten Związek Radziecki z powrotem skonsolidować. Ale to już nie są te czasy, to nie jest ten świat, o którym on myśli, to już nie jest to. Wiele rzeczy przestrzelił, to widać, oczywiście nie jestem hurraoptymistą, który mówi, że już tę wojnę przegrał, bo to tak nie jest - mówi Liroy.
Liroy jest zbudowany postawą Polaków, którzy w trudnych sytuacjach potrafią się zjednoczyć. Fala pomocy, która teraz płynie od nas w stronę Ukrainy, to dowód na to, że z tragicznej historii potrafimy wyciągnąć właściwą lekcję. Nie brakuje nam szacunku, empatii i współczucia wobec tych, którzy znaleźli się w zagrożonej strefie i walczą o być albo nie być.
- Każdy z nas próbuje coś robić, wszyscy staramy się w tym wszystkim odnaleźć i pomóc, jak tylko możemy na swój sposób. Staramy się, bo jesteśmy ludźmi i sytuacja z Ukrainą jest trochę podobna do tej, którą my mieliśmy w historii. Przez to też Polacy bez żadnego namysłu starają się pomóc Ukrainie, bo to normalne. Poza tym mamy też bardzo dużo ludzi w jakiś sposób powiązanych z Ukrainą, część Polaków przecież pochodzi z tamtych terenów, kiedy to jeszcze była Rzeczpospolita Obojga Narodów - mówi były poseł.
Liroy zapewnia, że on także angażuje się w pomoc Ukrainie i podejmuje różne działania.
- Na początku pomagaliśmy ludziom przedostać się przez granicę, do dzisiaj jeżdżą tam nasze samochody. Są też takie działania na poziomie rządowym, międzynarodowym, staram się inicjować akcje wśród znajomych artystów, również ze Stanów i z Europy. Utworzyliśmy też grupę pomocy i staramy się załatwiać Ukrainie kamizelki, opatrunki, wspierać szpitale polowe, różne rzeczy staramy się robić, jak każdy. W tej chwili już przyjęliśmy wielu ludzi z Ukrainy, mamy też biuro w Kielcach, duży lokal, w tej chwili jesteśmy w trakcie remontu i też rozstawiamy łóżka polowe dla uchodźców. Nikt się nie będzie tu licytował, ale każdy, kto ma choć trochę empatii do ludzi, to robi, co może - mówi.
Muzyk nie ukrywa, że ma wśród swoich znajomych także grupę sceptyków, którzy w pomocy udzielanej Ukraińcom dostrzegają zagrożenie.
- Pytają mnie oni: Piotrek, a czy wy macie plan i w ogóle czy wszyscy zastanowiliśmy się nad tym, że jak przyjmiemy wszystkich uchodźców, to czeka nas wiele innych wyzwań, czy my podołamy, jakie kryzysy Polska będzie miała, jakie problemy w związku z napływem ludności itd. Myślę, że to głupio postawione pytanie, bo kiedy dzieją się takie rzeczy, to najgorszą rzeczą jest kalkulacja. Cieszę się, że ludzkość polega nie na zimnej kalkulacji - kończy Liroy.
Zobacz też:
Richardson sprzedaje willę za ponad 5 mln