Lis wezwał policję
Paparazzi przed domem Tomasza Lisa zorganizowali koczowisko. Dostali zlecenie na zdjęcia dzieci dziennikarza. Doszło do interwencji policji...
"Tomasz Lis do tej pory cierpliwie znosił towarzystwo niepożądanych gości, ale miarka się przebrała, kiedy wyszło na jaw, iż pod obserwacją są dzieci - jego dwie córki: Iga i Pola z małżeństwa z Kingą Rusin oraz Anita i Julka, córki z poprzedniego związku jego obecnej żony" - czytamy w "Twoim Imperium".
Paparazzi od jednej z agencji fotograficznych otrzymali zlecenie na zdjęcia. Jeden z fotografów był wyjątkowo zdeterminowany: "Jeździł za Tomaszem Lisem kilka dni. Siedział mu na tzw. ogonie, zajeżdżał drogę. Mogło dojść do wypadku i to w czasie, gdy Lis odwoził dzieci do szkoły" - mówi jeden z fotoreporterów w rozmowie z gazetą.
"Paparazzo był na tyle bezczelny, że następnego dnia już bladym świtem pojawił się przed domem Tomasza Lisa. Wycelował weń potężną rurę teleobiektywu, wywołując zrozumiałe przerażenie obecnych w domu dzieci Lisów. Nie dziwię się, że dziennikarz wezwał policję. Na jego miejscu zrobiłbym to samo, bo kto, jak nie ojciec, ma bronić swojej rodziny" - dodaje.
Fotoreporter od policjanta otrzymał ostrzeżenie, lecz - jak pisze gazeta - sprawa może skończyć się poważniej...