Lisowi znowu się udało
Ma wielu krytyków, ale jednego odmówić mu nie można: czegokolwiek się nie dotknie, zamienia w złoto. Tomasz Lis (46 l.) po raz kolejny udowodnił, że magia jego nazwiska wciąż działa.
Tomasz Lis zawsze spada na cztery łapy - jego wizerunek jest zbyt atrakcyjny, by wydawcy mogli pozwolić sobie na luksus ignorowania go. Kiedy na początku lutego "Wprost" podziękował mu za współpracę, było pewne, że jego prasowe "bezrobocie" (program w telewizji prowadził cały czas) nie potrwa długo.
I rzeczywiście - zaledwie parę dni po upublicznieniu wiadomości o jego zwolnieniu gruchnęła wiadomość, że Lisa przygarnął konkurencyjny "Newsweek". Wydawcom tego tytułu bynajmniej nie przeszkadzało, że dziennikarz rozwijał w tym czasie swój autorski projekt internetowy, pracując nad stworzeniem serwisu, aspirującego do bycia "polskim Huffington Post" (witryny internetowej, opierającej się na dziennikarstwie newsowym w połączeniu z prężną blogosferą).
Teraz portal Wirtualne Media podaje, że prowadzony przez Lisa "Newsweek" wciąż zyskuje w wynikach sprzedaży - niedawno pokonał od lat bezkonkurencyjną "Politykę". Autorski serwis Lisa, w którym kulinarne felietony zaczęła ostatnio pisać jego zona, też już odtrąbił zwycięstwo.
Wygląda więc na to, że pozycji dziennikarza na razie nic nie jest w stanie zagrozić...