Reklama
Reklama

Liszowska się obnaża

W wywiadzie. Kolejny raz. "Człowiek uczy się na błędach (..). Moim błędem było opowiadanie o sobie" - mówi o sobie aktorka.

Joanna Liszowska (30 l.) uwielbia udzielać ciepłych, pełnych intymnych wyznań wywiadów. O swoich przeżyciach opowiada z wręcz ekshibicjonistycznym zacięciem. Tym razem prezentuje swoje wnętrze (i ciało) w "pierwszym wywiadzie po rozstaniu [z Tadkiem Głażewskim, byłym narzeczonym - red.]" dla dwutygodnika "VIVA!".

Oczywiście przede wszystkim zaznacza, iż brak prywatności bardzo jej przeszkadza:

"Ktoś zrobił mi z ukrycia zdjęcia w centrum handlowym, więc zostałam ochrzczona zakupoholiczką, która w ten sposób leczy swoje smutki. (...) Człowiek uczy się na błędach, choć czasami bardzo powoli. Moim błędem było opowiadanie o sobie. Jestem spontaniczna. Nie umiem ukrywać emocji. Gdy jestem szczęśliwa, chcę się dzielić tym szczęściem z innymi. (...) Teraz wiem, że niektóre rzeczy muszę zachować dla siebie".

Reklama

Rzecz jasna, po tych wnioskach Joasia zaczyna zdawać szczegółowy raport ze swojego życia emocjonalnego, planów na przyszłość i przeżyć po rozstaniu z narzeczonym:

"Życie pisze różne scenariusze. Mnie napisało akurat taki, że znowu jestem sama, choć już myślałam, że tym razem uda mi się ustatkować. Ale nie martwię się tym. Co ma być, to będzie. Miłość zawsze była i jest dla mnie najważniejsza. Ale nie myśl, że nie zasypiam w nocy, zamartwiając się, że już nikogo nie spotkam. (...) Chcę założyć rodzinę, mieć dzieci" - zwierza się Joanna "niektóre-rzeczy-muszę zachować-dla siebie" Liszowska.

Z analogiczną konsekwencją przedstawia swój ideał mężczyzny ("ważne jest, żeby miał poczucie humoru, własnej wartości, miał temperament i wyobraźnię"), by chwilę później zaznaczyć, iż nie szuka nikogo na siłę. A o czym marzy? "O prawdziwej miłości".

Wywiad jest bogato ilustrowany zdjęciami Liszowskiej, mocno podrasowanymi w Photoshopie. Nam najbardziej trafne wydało się to, na którym, niczym rasowy ekshibicjonista, odsłania swoje ciało odziane tylko w futro.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy