Reklama
Reklama

Łozowski boi się Kory

Po ostrej krytyce Kory, Wojtek Łozowski położył uszy po sobie i zaczął gwieździe we wszystkim przytakiwać. Okazuje się, że nie tylko on, ale reszta jury "Must be the music" także...

Show jeszcze nie ruszył, a już jest wokół niego gorąco - w "Must be the music" doszło do pierwszej sprzeczki między jurorami. Słowa krytyki, wypowiedziane przez Korę, wstrząsnęły Łozem. Tak bardzo wziął sobie je do serca, że przestał w ogóle się odzywać.

- Spodobał jej się jeden zespół rockowy, a Łozo go zjechał. Na to Kora stwierdziła, że nie ma on wystarczających kompetencji, nic nie wie o rockowej muzyce i jest za młody, by w ogóle wypowiadać się w tym temacie - relacjonuje świadek zajścia.

To zabolało Łoza, który przecież stara się, by jego zespół Afromental postrzegany był właśnie jako rockowy. Nic dziwnego, że atak starszej koleżanki odebrał osobiście. Tym bardziej, że na jednej krytycznej wypowiedzi się nie skończyło.

Reklama

- Napięta atmosfera trwała dwa dni. W końcu Korę poproszono, by trochę mu odpuściła. Widać było, że on jest zestresowany i wręcz boi się cokolwiek powiedzieć - zdradza źródło "Takie jest życie". Opowiada też zabawne sytuacje, jakie zaszły przy ocenie kolejnych uczestników programu.

- Gdy Wojtek proszony był o to, żeby jako pierwszy ocenił wokalistę, stwierdzał, że już ma opinię na temat uczestnika, ale woli żeby najpierw wypowiedziała się Kora. Przeważnie się z nią zgadzał i nie krytykował uczestników show, których ona wychwalała - relacjonuje świadek przesłuchań do polsatowskiego programu.

Jak się okazuje, Wojtek nie miał zamiaru wchodzić w słowne utarczki z Korą i nawet nie próbował bronić swojego zdania. - Położył uszy po sobie i starał się załagodzić sytuację. Ja mam wrażenie, że wszyscy członkowie jury boją się trochę Kory. Nikt nie chce jej podpaść - stwierdza osoba pracująca przy produkcji show.

I chociaż piosenkarka budzi respekt, a u niektórych nawet prawdziwy strach, to informator pisma zapewnia, że Kora nie gwiazdorzy i nie ma z nią najmniejszych problemów.

- O żadnych nietypowych, czy szczególnych wymaganiach z jej strony nie ma mowy - przekonuje. Przyznaje również, że na wszystkich nagraniach do "Must be the music" Korze towarzyszy jej piesek. Siedzi albo u niej na kolanach, albo na blacie jurorskiego stołu. Jest niczym piąty członek jury.

- Z pieskiem też nie ma w ogóle problemów. On od dawna jest stałym bywalcem rozmaitych programów, Kora wszędzie go ze sobą zabiera, więc jest przyzwyczajony do rozgardiaszu panującego na planie. Opiekuje się nim Jackowska, albo jej asystentka. Produkcja show nie jest zobligowana do zajmowania się nim - zapewnia rozmówca "Tjż".

(nr 9)

Takie jest życie!
Dowiedz się więcej na temat: Kora | Must be the Music
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy