Reklama
Reklama

Lucyna Malec samotnie wychowuje niepełnosprawną córkę. „Nie jest lekko”

Lucyna Malec (56 l.) jest mamą 24-letniej Zosi, która cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Mąż aktorki po narodzinach dziecka uznał, że nie podoła emocjonalnie wyzwaniu i porzucił rodzinę. Od tamtej pory Malec sama zajmuje się córką, na szczęście, jak ujawnia w najnowszym wywiadzie, może liczyć na wsparcie przyjaciół.

Lucyna Malec, gwiazda serialu „Na Wspólnej” 24 lata temu została mamą. Jej córka, Zosia tuż po przyjściu na świat doznała wylewu krwi do mózgu. Dziewczynkę udało się uratować, jednak od tamtej pory cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Mąż aktorki nie był w stanie odnaleźć się w tej trudnej sytuacji i porzucił rodzinę. 56-letnia aktorka samotnie opiekuje się córką, jednak coraz częściej brakuje jej sił. 

Reklama

Obecnie Zosia jest już dorosłą kobietą, jednak choroba sprawia, że nie jest samodzielna. Jak wyjaśniła Malec kilka miesięcy temu w „Vivie”, córka wymaga nieustannej stymulacji do życia, gdyż sama z siebie nie podejmuje żadnej inicjatywy, nawet w zakresie mówienia czy chodzenia. 

Lucyna Malec o opiece nad niepełnosprawną córką

Lucyna Malec od 16 lat gra w serialu „Na Wspólnej”, bardzo rzadko pokazując się w innych produkcjach. Stała praca jest dla niej jedynym możliwym rozwiązaniem, bo umożliwia organizację opieki nad córką i zapewnia pieniądze na jej rehablitację. Jak ujawnia aktorka w rozmowie z „Faktem”:

"Nauczyłam się zarządzania moim czasem. Zosia ma 24 lata i mamy wypracowane mechanizmy pomocy. Aktor pracuje w zupełnie zwariowanych godzinach. Muszę mieć pomoc zaufanej osoby, ale też mogę liczyć na wsparcie przyjaciół". 

Jak ujawnia Malec, jej córka zakończyła już edukację w szkole specjalnej, za to teraz chętnie uczestniczy w zajęciach organizowanych w Ośrodku Wsparcia i Rehabilitacji dla Osób Niepełnosprawnych, co sprawia jej wiele radości:

"Jest tam zadbana, zadowolona i szczęśliwa. A kiedy ona jest szczęśliwa, to jej szczęście spływa i na mnie". 

Ostatnio Zosia, po raz pierwszy, towarzyszyła mamie na premierze sztuki „Za jakie grzechy” w warszawskim Teatrze Kwadrat. Jak ujawnia Malec, było to rodzaj eksperymentu, który miał pokazać, czy Zosia jest gotowa na tę formę kontaktu z innymi, na dodatek w większości obcymi ludźmi:

"Postanowiłam, żeby Zosia była pierwszy raz w swoim życiu na premierze. Zosia wprawdzie często bywa w Teatrze Kwadrat, ale głównie w mojej garderobie. Zna ten teatr od kulis i oczywiście wszystkich moich kolegów i koleżanki. Zosia jest osobą niepełnosprawnościami. Może to dzięki temu, że jestem osobą rozpoznawalną, nigdy nie spotkałam się z jakimiś nieprzychylnymi reakcjami ludzi. Ale wiem też, że jako społeczeństwo na szczęście stajemy się coraz bardziej otwarci na jakąkolwiek inność. Mam nadzieję, że nastąpi jeszcze więcej zmian. Żeby nam się żyło milej, bo opiekunom dorosłych niepełnosprawnych nie jest lekko". 

Zobacz też:

Lucyna Malec miała myśli samobójcze. Przeżyła dramatyczne chwile!

Lucyna Malec myśli o najgorszym! Jej córka zostanie całkiem sama?

Lucyna Malec o chorej córce. "Brakuje pomysłu na przyszłość"

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy