Maciej Kozłowski czekał na przeszczep
Maciej Kozłowski od lat chorował na zapalenie wątroby typu C. Czekał na przeszczep. Pod koniec kwietnia jego samopoczucie się pogorszyło i trafił do szpitala. Zmarł 11 maja. We wrześniu skończyłby 53 lata.
Aktor zaangażowany był w działalność organizacji wspierających walkę z nowotworem. Brał udział w marszach Narodowej Koalicji do Walki z Rakiem. Przyjaciele wspominają go jako człowieka ciepłego, prawego i pokornego.
Kilka dni przed swoimi 50. urodzinami w wywiadzie dla "Gali" stwierdził, że "żyje już tylko dla kilku spotkań i paru wzruszeń":
- Wszystko zależy, jak się do tego momentu żyło. Nie pochylam się nad tym faktem. Mam to w nosie. W wieku, w którym jestem, trzeba mieć świadomość tego, co się umie i czego się nie potrafi. Trzeba żyć świadomie - tłumaczył.
Życie go nie oszczędzało. Doświadczył ubóstwa, bezdomności, więzienia [za handel walutą został aresztowany w Budapeszcie - przyp. red.]. Ojciec po rozwodzie z matką nie potrafił nawiązać z nim kontaktu, był przeciwko niemu. - Zawsze byłem winny. Musiałem bardzo nad sobą pracować, by w dorosłym życiu okazywać uczucia - mówił na łamach jednej z gazet.
Kiedy pierwszy raz przyjechał do stolicy, nie znał tutaj nikogo, nie miał kontaktów ani pieniędzy. Sypiał w radiowym studio, domach przyjaciół, na dworcu. - Po prostu nie miałem gdzie mieszkać - wyznał.
Pod koniec 2008 roku poślubił Agnieszkę Kowalską, krakowską malarkę. Nie chciał, by na ślubie obecne były media. - Uważam, że tego typu demonstracje są żenujące. To nie w moim stylu - podkreślał.
Po ślubie zamieszkał w ukrytym w świętokrzyskich lasach domu. Nie sądził, że jeszcze kiedyś spotka go takie uczucie. - To nie jakieś tam zakochanie, to miłość! Będę nią darzyć Maćka do końca moich dni - wyznała Kowalska. Pan Maciej dodał: - W życiu najważniejsze jest samo życie. I to, żeby być szczęśliwym.
Zobacz również: Pożegnanie Macieja Kozłowskiego