Maciej Maleńczuk śpiewa już od 40 lat
Maciej Maleńczuk jest jednym z najbardziej charyzmatycznych i kontrowersyjnych postaci polskiej sceny muzycznej. Muzyk wielokrotnie prowokował nie tylko swoim wizerunkiem i tekstami piosenek, ale także szokującymi wypowiedziami w mediach.
Niedawno wystąpił podczas Polsat SuperHit Festiwal w Sopocie. Lider Pudelsów zaśpiewał w Operze Leśnej, a także odebrał nagrodę za 40-lecie pracy artystycznej - choć jak sam twierdzi, na estradzie występuje znacznie krócej. Jak wspominał - 10 lat śpiewał na ulicy, a 10 lat próbował się dobić do mediów - zatem powinien obchodzić dopiero... 20-lecie obecności na scenie.
Maciej Maleńczuk ocenia polskich artystów
W najnowszym wywiadzie muzyk znów nie stronił od kontrowersyjnych sądów i odważnych wypowiedzi. Zapytany o to, jakie jest życie artysty w naszym kraju, odniósł się do Dawida Podsiadły i... Dody.
Jak jesteś Dawidem Podsiadłą, to chyba dość wesołe. Jest taki wiersz: "Nie temu szczyt dany, kto kamień pcha, będąc ciągle w połowie drogi". Są tacy ludzie, którzy ten kamień pchają całe życie i dochodzą do sukcesu ciężką pracą, a przychodzi taki Podsiadło i wszystko rozwala
Jak dodaje - nie do końca rozumie fenomen młodego piosenkarza, ale akceptuje jego popularność. "Robi show, który sprzedaje się lepiej niż Black Sabbath i chociaż tego nie rozumiem, to muszę to uznać" - zdradza.
W swoich rozważaniach na temat sukcesu w świecie sztuki, muzyk nawiązuje także do Dody. Jak można wywnioskować z wypowiedzi lidera Pudelsów - wokalistka nie należy do grona jego ulubionych artystów... Niemniej Maleńczuk docenia warstwę wizualną koncertów popularnej piosenkarki.
"Z drugiej strony mamy panią Dodę (...) Wyższa huśtawka, lepsza scena, bardziej spektakularna choreografia. Płacze przed kamerą, zastanawiając się, dlaczego nie ma tego, co Podsiadło" - ironizuje.
Maciej Maleńczuk nie gryzie się w język
Maciej Maleńczuk nie byłby sobą, gdyby w odważny sposób nie skrytykował współczesnego polskiego show-biznesu. Jak twierdzi, wielu rodzimych artystów ma dziś o sobie zdecydowanie za wysokie mniemanie. Zauważa, że muzycy występujący na estradzie mają przede wszystkim zabawiać innych i dostarczać ludziom rozrywki.
"Ktoś dał piosenkarzom, kabareciarzom, aktorom za duży mandat. Wydaje im się, że należą do elity. A tak naprawdę jesteśmy błaznami, którzy mają tę elitę zabawiać" - podsumowuje z rozbrajającą szczerością i sporym dystansem, wliczając w grono wspomnianych błaznów... również samego siebie.
Zobacz też:









