Maciej Musiałowski: Ostre wejście w świat show-biznesu!
Skradł serca widzów rolą Ksawerego Kryńskiego, zbuntowanego nastolatka i początkującej gwiazdy estrady. Niektórzy internauci wręcz deklarują, że oglądają "Drugą szansę" tylko z powodu wcielającego się w tę postać Macieja Musiałowskiego (22 l.).
Zanim pojawił się w serialu, grał w studenckich etiudach, m.in. w "Gigancie" Tomasza Jeziorskiego. W zeszłym roku aktor za wykonanie własnych kompozycji zdobył Grand Prix w konkursie Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
Kim jest Maciej? Pochodzi z muzykalnej rodziny. Oprócz niego jest trzech braci, więc z autopsji wie, co znaczy: "siła w rodzinie". W domu panuje twórczy ferment - wszyscy śpiewają i grają. W takiej atmosferze wykuwają się silne charaktery i od dziecka się wie, co chce się robić w życiu.
Maciek od 6. roku życia pisze dziennik! Na jego kanwie ma zamiar napisać scenariusz pełnometrażowego filmu. I stanąć za kamerą. Bo plan jest taki: po skończeniu aktorstwa w łódzkiej Filmówce, Maciek ma zamiar studiować reżyserię. A potem, jeśli wszystko potoczy się zgodnie z jego życzeniami, dyplomację na uniwersytecie w Yale w USA.
Choć nieźle, jak można się przekonać, wychodzi mu gra, deklaruje, że woli śpiewać. Zaczął od występów w popularnym dziecięcym zespole Fasolki. "Dowiedziałem się od mojej siostry ciotecznej Martyny, która już tam śpiewała, że jest jakiś casting. Dostałem się, ponieważ kazali mi krzyczeć, że nienawidzę szpinaku, a ja powiedziałem, że po prostu nie będę tego krzyczał, bo ja lubię szpinak" - opowiadał w TVN.
Potem śpiewał w chórze Tutti Cantamus. Występował na ulicy. Podróżując po Polsce śpiewał w wielu miastach. A przechodnie nie pozostawali obojętni. W sierpniu br. można go było podziwiać na scenie wrocławskiego Teatru Capitol. Jako laureat poprzedniego Przeglądu Piosenki Aktorskiej tym razem wystąpił w monodramie "Bohater". Wrocławianie spokojnie mogą mówić, że jest "ich" aktorem, bo od 2015 r. ma etat w Capitolu.
Wracając do serialu "Druga szansa" - okazuje się, że na początku bohater grany przez Musiałowskiego wcale nie miał śpiewać. Pomysł zmiany scenariusza narodził się, gdy aktor pokazał swoje piosenki producentce Dorocie Kośmickiej-Gacke.
"Myślę, że to fajnie, że postać budowała się na planie. Ku mojej uciesze zmieniała się. Miałem okazję przekonać się, że to naprawdę jest twórcza praca, w trakcie można coś poprawić. Jest świetna atmosfera, spotkałem znakomitych aktorów, wszyscy gramy najlepiej, jak potrafimy, do jednej bramki" - wyznaje.