Maciej Myszkowski szczery jak nigdy! Wyznał to w jednej z gazet
Maciej Myszkowski (43 l.) do tej pory nie opowiadał publicznie za wiele o swoim życiu. Swego rodzaju tabu była zwłaszcza jego choroba, którą przeszedł kilka lat temu. Teraz zdecydował się poruszyć ten temat.
Jakiś czas temu Justyna Steczkowska i Maciej Myszkowski ogłosili separację. W mediach plotkuje się, że wokalistka już znalazła pocieszenie. Nie wiadomo, ile w tym prawdy, ale niewiele wskazuje na to, aby to małżeństwo dało się uratować.
Natomiast rozstanie było najwyraźniej pewnym impulsem dla męża Steczkowskiej. Zdecydował się nawet na powrót do modelingu! Teraz "Fleszowi" udzielił nieco dłuższego wywiadu. To chyba pierwsza jego tego typu rozmowa. Na łamach gazety wspomina 1993 rok, kiedy wygrał konkurs "Twarz Roku" i zaczął pojawiać się na wybiegach.
"Poznałem wielu ciekawych ludzi, prowadziłem intensywne życie towarzyskie, studiowałem, zarabiałem pieniądze. Jednak w pewnym momencie praca, z którą byłem kojarzony, zaczęła mi trochę przeszkadzać. Ale przede wszystkim pojawiły się dzieci, zmieniając moje życiowe priorytety" - mówi i dodaje, że kiedy znów wyszedł na wybieg, "poczuł ten zapomniany, a bardzo przyjemny dreszcz emocji".
Zdradza też, że wpłynęło kilka zawodowych propozycji. Liczy, że uda mu się wystąpić gdzieś wspólnie z synem, który jest dla niego... "autorytetem, jeśli chodzi o współczesną modę młodzieżową".
Opowiada o tym, że z Leonem ma świetny kontakt. Poznał jego kolegów, dziewczynę. I jest z niego bardzo dumny, choć nie zaprzecza, że czasami zdarzają się też spięcia i nie wszystko, co robi syn, jemu - jako ojcu - się podoba.
Nie przepuścił też okazji, aby nie wspomnieć o synu Stanisławie i córce Helenie. "Stasiu ma bardziej artystyczne usposobienie. A Helenka? Jest moim oczkiem w głowie" - wyjawia.
Kocha swoje dzieci, lecz wie, że musi też postawić na własny rozwój. "Wybudowałem dom, posadziłem drzewo, mam dzieci. I jestem z tego dumny. Nadszedł czas, abym trochę zajął się sobą" - twierdzi.
Swego czasu Maciej Myszkowski przeżył bardzo trudny czas. W 2011 roku zaatakowała go choroba. Zdiagnozowano u niego raka. Do tej pory publicznie raczej o tym nie mówił. Teraz zdecydował się na krótkie wyznanie.
"Dwa miesiące temu wziąłem udział w akcji ‘Daję głowę’, związanej z profilaktyką badań raka u mężczyzn. Sam miałem epizod nowotworowy, dwie operacje, trzy chemie. Walka zajęła mi pół roku. Ale wygrałem! Faceci uważają się za niezniszczalnych. Zapominamy, że należy się badać, chodzić do lekarza. A ja w dodatku prowadziłem niezbyt zdrowy tryb życia: wypijałem siedem kaw dziennie, nie dosypiałem, żyłem w stresie. I to się na mnie odbiło. Przed długi czas nie chciałem rozmawiać o raku, ale w końcu doszedłem do wniosku, że chcę podzielić się doświadczeniami z innymi. Przyszedł czas, aby zwrócić pomoc, jaką otrzymałem od ludzi" - ocenia.
Zaznacza też, że gdy był chory, dostał mnóstwo wsparcia, zwłaszcza od dzieci i od żony. "Dziś, sześć lat po tych zdarzeniach, jestem zdrowy" - cieszy się Myszkowski.