Maciej Stuhr dostaje telefony z TVP. Niebywałe, co mówią mu pracownicy stacji. Wszystko jasne
Maciej Stuhr (47 l.) w najnowszym wywiadzie pozwolił sobie na wyrażenie szczerzej opinii o pracownikach TVP. Wprost wytknął też, co nie podoba mu się na Eurowizji. Rozmowa szybko stała się hitem w sieci, również ze względu na słowa aktora o jego ojcu - Jerzym Stuhrze.
Maciej Stuhr ma za sobą kilka ciężkich miesięcy, na które złożyła się przede wszystkim afera związana z Jerzym Stuhrem i wyrokiem za jazdę pod wpływem alkoholu. Ostatnio wszelkie kwestie związane z tym tematem zeszły jednak na dalszy plan. Wszystko dlatego, że ojciec cenionego aktora przeżywa poważne problemy zdrowotne i trafił nawet na OIOM.
To nie był zresztą koniec rewelacji, które Stuhr przekazał w podcaście "WojewózkiKędzierski". Okazuje się, że pomimo znanego nastawienia gwiazdora do TVP, otrzymuje propozycje współpracy z tą stacją. Gospodarze programu pociągnęli Macieja za język w sprawie bojkotu Telewizji Polskiej, który Maciej Stuhr zapowiedział w 2019 roku. Czy faktycznie do niego doszło?
"Zdarzyło się ze dwa, trzy razy, że jakiś reżyser smutnym głosem pyta się mnie, czy bym nie chciał wziąć udziału w Teatrze Telewizji, bo "może odłóżmy tę politykę na bok i zróbmy sztukę dla telewizji". Nawet się kiedyś namyślałem przez weekend, ale stwierdziłem, że to nie jest miejsce dla mnie" - wyjaśnia Maciej Stuhr.
Choć zdanie aktora na temat Telewizji Polskiej nie zmieniło się, mężczyzna podkreślił, że nie chcę oceniać przedstawicieli środowiska aktorskiego, którzy dla zarobku decydują się na występy w ich produkcjach. Jak podkreśla Stuhr, zostawia to za sobą moralne konsekwencje, jednak jest w stanie zrozumieć, czym podyktowane są takie decyzje.
"Przez kilkanaście lat byłem tam regularnym gościem. Co chwila się jeździło po coś na Woronicza. Znam te charakteryzatorki, operatorów i realizatorów. (...) Nie zdarzył się jeszcze ani jeden, który by na mnie krzywo popatrzył, tylko każdy ma tę samą gadkę: "Maćku, masakra, dramaty, Jezus Maria". (...) Nie wiem, ilu jest takich, co naprawdę w coś tam wierzą".
Maciej Stuhr w podcaście "WojewódzkiKędzierski" wyznał oprócz tego, że jego zdaniem Eurowizja to konkurs dla specyficznego typu ludzi. Choć uznał, że kawałek nadaje się do słuchania w czasie letnich miesięcy - w miejscach, gdzie trwa wesołość, nie był przekonany co do tego, czy jako kraj podjęliśmy dobrą decyzję, wysyłając Blankę na konkurs piosenki. Maciej zmartwił się przede wszystkim o jej... samopoczucie.
"Trzeba mieć w sobie coś z szaleńca, żeby się tam zapisać. Z jednej strony jest to megaprestiż, z drugiej strony jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie artysta może zobaczyć, że jest ostatni albo przedostatni. To chyba jest bardzo smutne" - podsumował Stuhr.
Warto zauważyć, że są takie gwiazdy, których sumienie nie gryzie. Na pytanie, czy Tomasz Kammel czuje się źle z pracą dla publicznego nadawcy, odpowiedział internautce krótko i dosadnie:
"(..) nic nie zgrzyta. Wszystko, co robię, jest zgodne z moim moralnym kompasem. Moment, w którym miałoby być inaczej, będzie oznaczał zamknięcie tego etapu" - przyznał, w jakich okolicznościach opuściłby stację TVP.
Czytaj też:
Policja przyznaje się do współpracy z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim. Pierwszy raz
Maciej Stuhr wyznał wprost: "Nienawidzę, że mój stary wsiadł za kółko po kielichu"