Magda Dygat: Macocha Kalina Jędrusik zrobiła z jej życia piekło!
Dla jednej był ukochanym ojcem, a dla drugiej – mężem. Wiele lat o niego walczyły. Aż w końcu pisarz musiał stanąć przed trudnym wyborem...
Gdy się poznały Magda Dygat była dzieckiem, Kalina Jędrusik – początkującą aktorką.
Jeszcze nikt nie nazywał jej symbolem seksu, ani „polską Marilyn Monroe”. Ledwie zdążyła zadebiutować w gdańskim Teatrze Wybrzeże i zaprzyjaźnić się z bardziej doświadczoną artystką – Władysławą Nawrocką.
Ale nie była to szczera przyjaźń, bo gdy w 1953 r. Kalinie wpadł w oko mąż starszej koleżanki – znany pisarz, Stanisław Dygat – nie miała skrupułów, aby go jej odbić.
"Kiedy mama była na scenie, ona zajmowała się uwodzeniem jego i mnie" – wyznała po latach Magda, córka Dygata i Nawrockiej.
Trudne relacje rodzinne opisała w książce pt. „Rozstania”.
Kiedy Magda miała 10 lat, Dygat rozwiódł się z jej mamą i ożenił z Jędrusik. Ale po ślubie nie miał gdzie się podziać z nową, o 17 lat młodszą żoną, więc... wprowadził się z nią do tej poprzedniej.
Żyli pod jednym dachem w piątkę, z dzieckiem i byłą teściową. Źle im się powodziło. Codziennie rano wszyscy szukali po kieszeniach pieniędzy, by kupić coś na śniadanie.
Pewnego razu nikt nie znalazł „grosza”, więc matka Magdy w desperacji poszła sprzedać butelki. Pech chciał, że gdy wróciła Kalinie wyślizgnęła się z ręki torebka, z której wypadło dużo banknotów...
Był to tak mocny sygnał nieszczerości, że dziecko, które było świadkiem tej sceny, całkiem już straciło do macochy zaufanie.
Niedługo po tym incydencie Dygatowie wynieśli się z Trójmiasta do Warszawy, a tam Kalina Jędrusik szybko zdobyła sławę, m.in. dzięki telewizyjnym występom w Kabarecie Starszych Panów.
Emanowała z ekranu erotyzmem. Ponoć na widok jej dekoltu ozdobionego krzyżykiem, strażnik socjalistycznej moralności,
Władysław Gomułka, aż rzucił popielniczką w telewizor! W życiu prywatnym całkowicie się pogubiła. Związek aktorki z mężem szybko stał się jedynie przyjacielski, nie kryła się więc przed nikim z kochankami.
A jej ogniste romanse, m.in. z aktorem Tadeuszem Plucińskim, czy piosenkarzem Wojciechem Gąssowskim, przeszły do legendy stołecznej bohemy.
Dzieci, niestety, mieć nie mogła. Co prawda urodziła na początku małżeństwa, ale maleństwo (niektórzy jej znajomi przekonują, że były to bliźnięta) nie przeżyło, a ona sama po porodzie przeszła operację, po której została bezpłodna.
Cierpiała z tego powodu bardzo. Może dlatego szukała zapomnienia w ramionach mężczyzn i nigdy nie zdołała pokochać pasierbicy?
Piekliła się, gdy Dygat obiecał córce, że ją zabierze do siebie, jak tylko będzie miał większe mieszkanie. Mówiła, że jest niedorozwinięta, szydziła z małej i jej matki. Raz nawet uderzyła dziecko w twarz.
"Ona cię nienawidzi, zawsze cię nienawidziła i robiła wszystko, żeby mnie do ciebie zrazić" – powiedział kiedyś pisarz córce, w przypływie dogłębnej szczerości.
W końcu, gdy dziewczyna podrosła, Kalina kazała mężowi wybrać: „Magda albo ja”. A Dygat wybrał żonę.
Nie umiał bez niej żyć. Zadzwonił do jedynej córki i powiedział, że powinna to zrozumieć, bo jest prawie dorosła, ma aż... 16 lat.
Od tamtej chwili – jak opisała to Magda – „nie chciał być już po prostu ojcem”.
Przestał się nią opiekować, jak ognia unikał spotkań. Choć mijały lata, milczał. Młoda kobieta czuła, że lepiej będzie trzymać się z daleka od macochy.
Wraz z mężem – Andrzejem Dudzińskim, malarzem i grafikiem – w 1977 r. wyemigrowała do USA, za swoją matką, która już od dawna tam mieszkała. Pół roku później Dygat zmarł.
Gdy Magda przyleciała do Warszawy, już po jego pogrzebie, macocha do niej przyszła: w czerni, ale – jak twierdzi córka pisarza – rozbawiona i z kochankiem.
Nie przyniosła jej żadnej pamiątki po ojcu, poprosiła jedynie o szybkie załatwienie spraw spadkowych. A niedługo po tym zażądała zrzeczenia się spadku.
Nigdy się nie polubiły. Jędrusik zmarła w 1991 r., na atak astmy. Siedem lat później Magdalena Dygat-Dudzińska rozliczyła się z nią, publikując książkę.
Niektórzy dopiero z niej się dowiedzieli, że pisarz miał inne życie: żonę i córkę.