Magda Gessler nie owija w bawełnę. Mówi, że jej pączki jedzą "ludzie sukcesu"
O tym, że produkty spod ręki Magdy Gessler nie należą do najtańszych, wiadomo nie od dziś. Okazuje się, że wysokie ceny wywołują spore emocje wśród internautów, natomiast pytania o nie sprawiają, że Gessler puszczają nerwy. Tym razem restauratorka nie wytrzymała po pytaniu o pączka. Oto szczegóły.
Temat wysokich cen oferowanych przez Magdę Gessler pojawia się w mediach dość często. Za każdym razem szeroko komentowany jest koszt jej cateringu. Tak też było w grudniu, ponieważ bożonarodzeniowe potrawy od Gessler wyceniono na kwotę zbliżoną do minimalnej krajowej.
Podobnie było w przypadku pączków, które zaliczyło 20% podwyżki względem ubiegłego roku. Tym sposobem za tłustoczwartkowe łakocie w cukierni "Słodki Słony" trzeba był zapłacić 22 złote. Okazuje się, że ta cena wywołuje duże emocje nie tylko w internautach i klientach, ale także w samej restauratorce.
Prowadząca "Kuchenne Rewolucje" nigdy nie ukrywała, że jej potrawy kosztują nieco więcej niż w innych lokalach. Miało to wynikać z faktu, że wysoka jakość niesie za sobą równie wysoką cenę.
"Wszystkie produkty są sprowadzane od najlepszych dostawców, używamy wiejskich jaj, mąki z młyna, prawdziwego smalcu, na którym smażymy pączki. (...) Konfitowana skórka pomarańczy jest robiona przez naszych cukierników, nigdy nie kupujemy gotowców. Pączki w "Słodkim Słonym" są zawsze świeże, smażymy je co godzinę" - mówiła o pączkach w rozmowie z Plejadą.
Teraz, choć od tłustego czwartku minął już ponad miesiąc, temat pączków znowu wypłynął. Restauratorka nie gryzła się w język.
"Nie trzeba kupować Rolls-Royce'a. Jest, kupujesz albo nie kupujesz. Żaden obowiązek. Jak chcesz należeć do pewnego standardu, to idziesz i kupujesz. Nikt nikogo tutaj nie zmusza, to nie jest obowiązek, że podpisujemy listę wyborczą" - wyznała w rozmowie z "Plotkiem". Przy okazji zasugerowała, że do awansu społecznego wystarczą jej pączki. Mało tego. Najwyraźniej doskonale wiedzą o tym "ludzie sukcesu", którzy wolny czas spędzają w kolejce do lokali Gessler.
"Przepraszam bardzo, ale czy ja komuś każę kupować moje pączki? To oni stoją w kolejce trzy godziny. Widocznie zapracowali, chcą mieć satysfakcję, są ludźmi sukcesu albo są ludźmi apetytu i wolą jednego pączka dobrego" - dodała mama Lary i Tadeusza.
Przypuszczaliście, że wyznacznikiem sukcesu mogą być pączki?
Zobacz także:
Wieści z domu Gesslerów nadeszły tuż po ujawnieniu ciąży. Ujawnili najważniejszy szczegół
Szczere wyznanie Magdy Gessler. Ma problem z jedną częścią ciała
Wieści z domu Gessler dotarły przed świtem. Dopiero ogłaszali ciążę, a teraz taki smutek