Magda Stużyńska podnosi się po rodzinnym dramacie!
Gdy Magdzie Stużyńskiej (40 l.) przyszło się zmierzyć ze śmiercią mamy, jeszcze bardziej doceniła, jak bliską osobą jest dla niej babcia...
Zaszyła się w domu, nie odbiera telefonów, żyje wspomnieniami, przegląda rodzinne albumy. To jej sposób na pogodzenie się z odejściem mamy.
Gdy przychodzi kryzys i łzy cisną się aktorce do oczu, przypomina sobie słowa ukochanej babci Stasi:
„Człowiek jest twardszy niż stal”.
Mama i babcia aktorki miały duży wpływ na jej życie. To one ją wychowały i ukształtowały, nauczyły ją być silną, mądrą kobietą. Obie będzie zawsze nosić w sercu.
"Pamiętam, jak jako mała dziewczynka ubłagałam mamę, żeby pomalowała mi paznokcie. To wtedy po raz pierwszy poczułam się prawdziwą kobietą" - wspomina Magda.
I choć aktorka była bardzo zżyta z mamą, to jednak nie zapomina roli, jaką w jej życiu odegrała babcia.
"Po niej odziedziczyłam aktywność, ciągłą potrzebę działania, pracy. Babcia ciągle coś robiła, nie mogła usiedzieć na emeryturze, udzielała się kościelnie i społecznie, później prowadziła kawiarnię, w której były najpyszniejsze lody i desery.
A przy tym zawsze o wszystkich myślała" – opowiada Stużyńska.
Magda do dziś ma od babci posag, jaki dostała, wychodząc za mąż.
"Babcia trzymała to w tapczanie i gdy przyjeżdżałam, pokazywała mi ręczniki, pościel, obrusy, ściereczki, komplet sztućców, a nawet kupony różnych materiałów, czyli wszystko, co powinna mieć młoda gospodyni" – zdradziła jakiś czas temu w „Kobiecie i życiu” aktorka.
Gdy Magda wyszła za mąż, jej babcia całość spakowała do tekturowej walizki z mosiężnymi okuciami.
"Każda z nas, jej trzech wnuczek, dostała dokładnie taką samą walizkę" - mówi aktorka.
Dziś jej babcia ma 91 lat i nie zamierza zwolnić tempa.
"Kiedyś miała nawet ksywkę 'Pershing', bo tak szybko chodziła" – dodaje.
Ukochaną wnuczkę bardzo cieszy jej dobra forma.
Liczy, że wraz z siostrami babcia pomoże jej wesprzeć psychicznie owdowiałego ojca, o którego Magda martwi się najbardziej.