Reklama
Reklama

Magdalena Stępień o żałobie po śmierci synka. Zaapelowała do narzekających matek

Magdalena Stępień (28 l.) w najnowszym wywiadzie o powiedziała o trudnym procesie żałoby, przez który zupełnie przewartościowała swoje życie. "Matki narzekają, że dzieci płaczą im w nocy, że nie chcą jeść. Co ja bym dziś dała za jedną nieprzespaną noc więcej z Oliwierem..." - wyznała smutno w rozmowie z portalem Ohme.pl. Mimo że jest pod opieką psychologa, wciąż nie pogodziła się z jego śmiercią.

Magdalena Stępień zyskała popularność po udziale w piątej edycji programu "Top Model". Później zrobiło się o niej głośno przez rozstanie z piłkarzem, Jakubem Rzeźniczakiem.

W lipcu 2021 roku na świat przyszedł syn modelki i piłkarza - Oliwier. Niestety rodzice usłyszeli od lekarzy przykrą diagnozę - u dziecka wykryto rzadki nowotwór wątroby.

Magdalena na jakiś czas zniknęła z mediów społecznościowych, całkowicie poświęcając się na ratowanie życia malucha. Zorganizowała m.in. zbiórkę pieniędzy na leczenie Oliwierka w Izarealu.

Reklama

Rzeźniczak jednak nie poparł tego pomysłu, twierdząc, że syn ma zapewnioną odpowiednią opiekę medyczną w Polsce. Niestety Oliwier przegrał walkę z chorobą i odszedł mając zaledwie roczek.

Od tamtej pory matka dziecka pogrążona jest w żałobie.

Magdalena Stępień wczoraj po raz pierwszy podzieliła się w sieci zdjęciem białego nagrobka, na którym umieszczono radosną fotografię Oliwiera i wzruszający tekst: "Mój kochany aniołku dzieli nas tylko czas".

Magdalena Stępień szczerze o żałobie po śmierci synka

W rozmowie z portalem Ohme.pl Magdalena opowiedziała o trudnym procesie żałoby, dzięki któremu zupełnie przewartościowała swoje życie. 

"Opowiadając o swojej żałobie, chcę dziś przede wszystkim powiedzieć ludziom, żeby doceniali to, co mają. Bo my wszyscy mamy taką tendencję do narzekania: Nie posiadam tego, a tamtego mi jeszcze brakuje. Matki narzekają, że dzieci płaczą im w nocy, że nie chcą jeść. Co ja bym dziś dała za jedną nieprzespaną noc więcej z Oliwierem..." - mówi smutno modelka.

Mimo że aktualnie korzysta z pomocy psychologa, to nadal nie pogodziła się ze śmiercią syna. 

Stępień wróciła też wspomnieniami do traumatycznej chwili, w której dowiedziała o odejściu Oliwierka i zrozumiała, że już nie ma dla niego szans. Po tym, jak dosłownie umarł jej na rękach, ciężko jest powrócić do rzeczywistości. 

Teraz w powrocie do codzienności pomaga jej praca, jednak zdarzają się momenty, że gdy wraca pamięć o dziecku, musi wyjść do łazienki, aby się wypłakać. "To jest ciągła walka o każdą godzinę, żeby się tylko nie załamać" - dodaje. 

Bardziej nazwałaby to egzystencją, aniżeli życiem, które znała sprzed żałoby. 

Magdalena przyznaje, że do samego końca nie traciła nadziei, że wydarzy się cud

Na koniec szczerze zaapelowała do wszystkich rodziców.

"Doceniajcie każdą chwilę, nie narzekajcie, że dziecko płacze i nie śpi w nocy. Ja bym oddała wszystko, żeby nie spać w nocy, a cieszyć się i mieć Oliwiera obok. Trzeba uważać, jak się żyje, trzeba mieć pokorę i wdzięczność za życie i za dzieci, które są z nami blisko. Życie jest kruche, a choroba może przyjść nagle. U nas przyszła nagle, bo Oliwier urodził się zdrowym dzieckiem. Zachorował, a po jego śmierci dla mnie życie się skończyło" - przekonuje Stępień.

Zobacz też:

Magda Stępień postawiła synkowi nagrobek. Poruszający cytat obok zdjęcia Oliwierka

Magda Stępień o stanie zdrowia synka. "Gdy jest poddawany narkozie, nie mogę powstrzymać łez"

Marcin Hakiel na randce z nową ukochaną. Dzieci są już nią zachwycone! "Kaśka niech żałuje"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Stępień | Oliwier Rzeźniczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy